VIII ~ „Gdy wokół jest ciemno,pozostaje tylko spokojne czekanie, aż oczy przywykną do mroku."
~ ~ ~
.
Minął
tydzień od zdarzenia w tajemniczej komnacie, o której istnieniu nie wiedział
nikt prócz szóstki Ślizgonów. Niedawno rozpoczął się rok szkolny, a tyle już
zdążyło się wydarzyć. Bellatrix poznała Alecto i jej brata, zakochała się w
chłopaku, o którym nic nie wiedziała, poznała chłopaka, o którym nic nie
wiedziała, który – jak się później okazało – porwał i uwięził jej siostrę,
całowała się z Dołohowem, jej wrogiem z czasów dzieciństwa, on prawie umarł, potem
jakimś cudem znalazł się razem z Cyzią w tej dziwnej Sali za portretem
Salazara, oboje zostali uwolnieni, wszyscy poznali Voldemorta, wplatając w to
wszystko jeszcze fakt, że Andromeda ma chłopaka i nie wiadomo dlaczego została
wyrzucona z pomieszczenia, gdzie przebywał Riddle. Po prostu uroczo. Brunetka
siedziała właśnie na fotelu w pokoju wspólnym wertując kartki jakiejś starej
księgi z biblioteki. Oczy miała podkrążone i spuchnięte, jej fryzura na głowie
przypominała mieszkanie co najmniej 12 wiewiórek, a zdrętwiałe ręce przymuszone
do pracy, pospiesznie przewracały kartki encyklopedii.
- Nic tutaj
nie ma! – krzyknęła zdenerwowana, czując jak żyła na jej szyi pulsuje.
- Uspokój
się, zaczynasz przypominać mi Andromedę. To mnie przeraża… Od kiedy tak fascynuje
cię to, co znajduje się pomiędzy tymi zakurzonymi okładkami? – spytał Dołohow
siadając naprzeciwko niej.
- Od kiedy
dowiedziałam się, że mogę być dobrą śmierciożerczynią ot co. Znalazłam już
fragment, w jakiejś gazecie sprzed paru miesięcy, o tym strasznym morderstwie w
domu trójki Riddle’ów, ale nic więcej.
- A nie
przyszło ci do głowy, że niczego nie znajdziesz w… „Historii Hogwartu”? –
spytał podnosząc książkę i pokazując ją przyjaciółce.
Ta uderzyła
się otwartą dłonią w czoło.
- Siedzę nad
tym od kilku godzin! Dlaczego wcześniej nie zauważyłam co to jest? Dlaczego ja
w ogóle wzięłam to COŚ z biblioteki?! – krzyknęła.
- Słuchaj,
jesteś już trochę zmęczona… Idź się połóż.
- Ale
przecież jest 12:00.
- Ale nie
śpisz od wczoraj. Jutro jest niedziela, jutro się tym zajmiemy, obiecuję, że ci
pomogę.
-
Obiecujesz?
- Obiecuję.
- No, to… Ja
chyba się położę.
Pocałowała
go w policzek, na co on spłonął delikatnym rumieńcem.
- Wybacz… -
szepnęła i poszła na górę.
- Nie ma
sprawy. – odpowiedział, gdy ta zniknęła w drzwiach dormitorium.
Siedział
jeszcze przez chwilę w miejscu, patrząc na porozrzucane po podłodze sterty
książek i westchnął cicho. Czyżby Bella popadała w malutką obsesję? Szybko
odgonił tę myśl i udał się na spacer po zamku. Włożył ręce w kieszenie spodni i
ruszył zaludnionym korytarzem na czwarte piętro. Swobodnie przechadzał się po
Hogwarcie. Znał każdy zakątek tego budynku i dzięki temu potrafił zniknąć bez
śladu na cały dzień pozostając nieuchwytnym nawet przez „nieomylne
przepowiednie Trelawney”. Chociaż, szczerze – kto by nie umiał? Ta jędza nie
potrafiła nawet wywróżyć z fusów jak długo będzie trwało śniadanie, a co
dopiero, gdzie ukrywa się jeden uczeń ze Slytherinu. W trzeciej klasie zniknął
na dwa dni i nikt go nie mógł znaleźć, a zdesperowani szukali nawet w kuchennym
piecu. Gdy się potem zjawił, na powitanie dostał szlaban do końca roku, ale
warto było zobaczyć jak zdenerwowany Dumbledore rwie sobie włosy z brody. To
był chyba pierwszy raz, gdy dopuścił się takiego braku kontroli nad własnym
zachowaniem. Z zamyślenia wyrwał chłopaka dźwięk zamykanych drzwi. Obrócił się
i stwierdził, że trafił do pokoju, w którym stało jedno lustro. Poznawał to
pomieszczenie, ale wcześniej żaden przedmiot nie zagracał okrągłej Sali. Aż do
teraz. Brunet zbliżył się wolno i przeczytał napis na ramie : „AIN EINGARP ACRESO GEWTELA AZ RAWTĄWT EIN MAJ
IBDO”. Zainteresowany spojrzał w szklaną powierzchnię. Przez chwilę stał,
widząc tylko swoje odbicie. Mlasnął głośno z zażenowania i kiedy miał już
odchodzić zobaczył to. Odskoczył jak oparzony od magicznego przedmiotu nie
wierząc swoim oczom. Rozejrzał się dookoła natrafiając wzrokiem na białe ściany
tak niepodobne do widoku w zwierciadle. Wyciągnął dłoń uśmiechając się. Był
kilka milimetrów od zaczarowanego odbicia, a kiedy opuszki jego palców musnęły
szkło, usłyszał dźwięk naciskanej klamki i do pokoju niespodziewanie weszła
Alecto. Zmierzyła go podejrzliwym wzrokiem i zamknęła za sobą drzwi. Patrzyła
na niego spode łba, co upodabniało ją trochę do rozwydrzonej dziewczynki, która
nie dostała cukierka. Przygryzła wargę lustrując chłopaka spojrzeniem. Po
chwili odezwała się spokojnym, melodyjnym, nietypowym dla niej głosem:
- Co tam zobaczyłeś?
Nie odpowiedział. Wbijał w nią swój trochę otępiały wzrok, jego usta były
uchylone, a słowa jakby utkwiły mu w gardle.
- Tak, wiem… „Ale jak… Co… Gdzie… To niemożliwe.” Nie jesteś pierwszym,
który trafia na ten przedmiot. Dlatego zawsze go przenoszą, licząc, że nikt go
nie znajdzie. Głupcy, po co w ogóle trzymają to w Hogwarcie? Powiem im, że to
odkryłeś. Właśnie szłam na kontrolę. – mruknęła cofając się w kierunku wyjścia.
- Stój! – zawołał. – Skąd ty o nim wiesz?
- Nie zapominaj, że jednak jestem prefektem naczelnym.
- Jesteś?!
- Braaawo. – odparła z udawanym podziwem w głosie. – Ty to masz łeb.
- Nie wiedziałem, sory.
- Bo tak trudno dojrzeć odznakę na ubraniu?
Dołohow skierował wzrok na znoszony już biały sweter i spuścił głowę.
- Nieważne, kogo to obchodzi? Poza tym, skądś musieli wytrzasnąć to
lustro, a mój tatuś zajmuje się przewozem. – wzruszyła ramionami.
- Ale po co im to było?
- Było w zamku już za czasów Dippeta. Jak masz jakieś pytania, kieruj je
do niego.
- Czy… Czy ono musi być przeniesione?
- Tak, żebyś nie popadł w obsesję i nie napawał się tym widokiem jakby to
był twój życiowy cel. Cokolwiek tam widzisz, wiedz, że nie jest to plan na
przyszłość.
- Ale na pewno przepowiada ją lepiej niż Sybilla.
- Oj, wątpię. Ta to chociaż po sherry gada jak trzeba. To nie jest warte
twojego cennego czasu. Olej to.
- Ale nie mogą tego zostawić?
- A będziesz tu jeszcze przychodził się pogapić?
- Nie?
- Serio…? – spojrzała na niego podejrzliwym wzrokiem.
- No tak!
Zastanowiła się.
- Okej, ale chodźmy już lepiej. Nikt nie może cię tu zobaczyć. – odparła
i wyszła.
Antonin stał jeszcze przez chwilę myśląc. „Skoro nikt nie może mnie tu
zobaczyć, to przyjdę w nocy…” – uśmiechnął się pod nosem i poszedł w ślad za
Alecto.
* * *
Andromeda stała w klasie profesora Flitwicka i uważnie słuchała tego co
do niej mówił. Przecież zajęcia dodatkowe z gospodarstwa były jej największą
pasją, nie mogła tego zaprzepaścić, więc zadawała jak najwięcej pytań. Ostatni
raz powiedziała mu „dowidzenia” i zbiegła po schodach na dół. Ostatni? Co ja
mówię…
- Panie profesorze, a jeszcze! –krzyknęła zawracając.
Ale tyci nauczyciel już uciekał w podskokach.
- Super. – bąknęła. – Znowu.
Odwróciła się i nagle jak na zawołanie pojawił się przed nią uśmiechnięty
od ucha do ucha blondyn.
- Znowu cię spławił? – spytał chłopak otaczając ją ciepłym ramieniem.
- Och, Felixie… I jak ja zaliczę teraz te zajęcia dodatkowe? – mruknęła spuszczając
wzrok.
- Dasz sobie radę. Kto jak kto, ale ty na gospodarstwie domowym to TY znasz
się jak nikt. – uśmiechnął się.
Usiedli na parapecie, przy klasie transmutacji. Byli parą od zakończenia
roku i nikt o tym nie wiedział. Aż do września. Ale na całe szczęście (i o
dziwo) nikt nie miał nic przeciwko związkowi Krukona ze Ślizgonką. Rzadko
spotykane. Z resztą, co by tu dużo mówić… On swoim zadziornym charakterem
dopełniał jej inteligencję, byli idealnym połączeniem. Każdemu się wydawało, że
powinni pozamieniać się domami, ale przecież nikt nie znał ich na tyle dobrze,
by prawidło ocenić ten zamotany związek. Byli szczęśliwi i to się liczyło.
* * *
Narcyza siedziała na błoniach zajmując się kamieniami. Wrzucała je raz po
raz do wody i patrzyła jak toną porywane przez bawiące się z nią trytony.
Zastanawiała się, czy gdyby zanurzyły się z własnej woli, wylądowałyby na
suficie pokoju wspólnego Ślizgonów, który mieścił się pod jeziorem. Wyobrażała
sobie jak wyglądałby ich salon gdyby miał okna, co, w przypadku pomieszczenia
częściowo ukrytego w podziemiach, częściowo pod zbiornikiem, było niemożliwe.
Wbrew temu jak się mogło zdawać, nie myślała dużo o wydarzeniach sprzed
tygodnia. Przecież to normalne, że kogoś porywa i torturuje szaleniec,
wysłannik Voldemorta, zakochany w jego starszej siostrze, zagorzały miłośnik
zaklęcia Cruciatus i wielki fan wilkołaków. Tak, to nawet bardzo normalne. Była
w trakcie odganiania jakiejś natrętnej wiewiórki do nory, kiedy morskie
stworzenia zaczęły odśpiewywać swoje piosenki ponad powierzchnią wody. Z racji
tego, że nie było to zbyt przyjemnym dźwiękiem, jedenastolatka szybko odwróciła
się by pobiec w stronę zamku. Nie spodziewała się jednak, że ktoś będzie już
tam stał…
- Uważaj jak chodzisz! – syknął blondyn, na którego twarzy przez chwilę
gościł grymas wściekłości, ale później uśmiechnął się. – Cześć, Narcyzo.
Jedenastolatka pod wpływem silnego uderzenia upadła na plecy i krzyknęła.
- Sam uważaj, ty niedorozwinięty gumochłonie! – spojrzała ze złością na
rok starszego Ślizgona i speszyła się. – Przepraszam, Lucjuszu…
Wstała i spuściła głowę. Wyminęła go i grupkę jego przyjaciół, która
nagle zaczęła ją wołać. Przystanęła i obróciła się.
- Idziesz z nami pośmiać się z tego beczącego pierwszaka z Hufflepuffu? –
zapytała jakaś dziewczyna.
- Z wielką chęcią! – odparła ruszając za znajomymi, z którymi pierwszego
dnia jechała w Expressie Hogwart.
Szli słuchając żartów rzucanych przez szatyna imieniem Simon i zaśmiewali
się w najlepsze. Dziewczynka dobrze czuła się w takim towarzystwie. Nagle przerwali
opowiadanie kawałów i zwrócili się w stronę dziewczynki:
- A ten… To prawda, że spotkałaś tego Riddle’a?
Nie odpowiedziała. Nie dlatego, że nie chciała, ale raczej z powodu tego
co zobaczyła na niebie. W jej stronę pikowała maleńka brązowoszara sówka.
Zrobiła obrót wokół własnej osi i wylądowała przed blondynką. Ta uklęknęła i
odwiązała kopertę od nóżki zwierzaka, gdy tylko to zrobiła, on natychmiast
odleciał. Nie zwracając większej uwagi na znajomych odpieczętowała list z jej
adresem zamieszkania przy nadawcy i zaczęła czytać. Z każdą linijką tekstu jej
źrenice powiększały się, a buzia otwierała coraz szerzej. Po przeczytaniu
ostatniego wersu jedna łza kapnęła na żółty pergamin.
- Co się stało? – spytał Malfoy patrząc na jedenastolatkę.
Drżącą ręką chwyciła torbę, którą miała ze sobą i rzuciła się biegiem w
stronę zamku. W głowie kołowały się jej słowa napisane przez jej matkę… „Dumbledore
o wszystkim nas powiadomił. Po ostatnich wydarzeniach nie możemy ci pozwolić na
dalszą naukę w Hogwarcie. W ten weekend wracasz do domu – kochający mama i tata”.
* * *
Zapadła noc. Wszyscy z dormitorium Dołohowa (w tym Yaxley) już dawno pogrążeni
byli we śnie. Brunet łagodnie podniósł się z łóżka i włożył stopy w kapcie.
Stanął przed lustrem i poprawił włosy. Zaczął już je układać na żel kiedy coś
mu się przypomniało.
- Co ja wyrabiam?! Jest noc, nikt mnie nie zobaczy… - prychnął do swojego
odbicia.
Wziął różdżkę, mruknął „Lumos” i
opuścił sypialnię. Starał się nie zakłócać spokoju innych, niepotrzebne mu były
teraz zbędne pytania. Ostrożnie stawał na każdym skrzypiącym schodku, robiąc to
jak najciszej potrafił. Padająca na ciemny pokój zielona poświata z jeziora
nadawała tej misji odrobiny tajemniczości. Gdy już bezpiecznie dotarł do pokoju
wspólnego, mógł narzucić na siebie płaszcz (było dosyć chłodno) i ruszyć w drogę
do Zwierciadła. Coś go jednak zatrzymało. Cień w kącie pomieszczenia poruszył
się nagle i zbliżył się do niego.
- Wiedziałam, że nie dotrzymasz słowa. Jesteś kłamliwą świnią jak wszyscy…
Ale mimo wszystko ci zaufałam… Co mnie podkusiło? – spytała Alecto wychodząc z
mroku i zapalając swoją różdżkę.
- Nie wiem, ale myślałem, że mnie znasz… Mi nie można w pełni zaufać.
Poza tym proszę, my się nawet nie lubimy.
Przygryzła wargi.
- Co racja to racja. Co nie upoważnia cię do łamania przysięgi danej
PREFEKTOWI NACZELNEMU. – powiedziała dobitnie.
- I co, dasz mi szlaban? – zadrwił.
- Nie… To by było… Zbyt lekką karą. Na początek przeniesiemy Ain Eingarp
w bezpieczne miejsce.
- Przede mną nic się tu nie ukryje.
- Jakoś do tej pory tego nie znalazłeś, wątpię, żeby tym razem ci się
powiodło.
- Założymy się? –uśmiechnął się drwiąco.
- Ha, z takim debilem, nie szanującym rodzin czystej krwi…
- Oj, przestań, to było dawno!
- Ale ja dalej pamiętam. – syknęła.
Stali przez dłuższy czas w milczeniu, ciszę przerwał drgający głos
Dołohowa, Carrow nadal twardo wpatrywała się w niego.
- To może spróbujemy od nowa, zaprzyjaźnimy się czy coś…
Blondynka wpadła w śmiech. Śmiała się tak szczerze jak nigdy dotąd. Z
wielkim uśmiechem na ustach zwróciła się do Antonina, który spuścił wzrok.
- Chyba coś ci się pomieszało… Dobra, ja już lepiej pójdę załatwić to z
lustrem.
- Zaczekaj! – chwycił ją za nadgarstki i spojrzał jej w oczy. – Ja… lubię
to lustro.
- Mówisz jak jakiś przedszkolak. I puszczaj mnie ty niedorozwinięty krabie!
- Na pewno?
- Tak!
- Jesteś dziwna…
- Ja?! Przepraszam, bardzo, ale ja zazwyczaj nie ściskam kogoś za ręce bez powodu! Jesteś idiotą.
- Ach tak?!
- Tak!
Dołohow nie wiedział co nim kieruje. W ciągu jednej sekundy podszedł
jeszcze jeden krok bliżej do Alecto i uśmiechając się przymilnie pocałował ją.
~ ~ ~
Tak, tak jestem okrutna xD Wiem, że się takiego obrotu sprawy nie spodziewaliście, więc możecie mnie zabijać :) Mam nadzieję, że się podoba, bo spędziłam nad tym kilka godzin (4 strony w Wordzie xD) Tak szczerze mówiąc to jak dla mnie jest troszeczkę nudno, no, ale wiecznie nie może się coś dziać :)
Nie wiem kiedy będzie następna notka, bo pewnie znowu będę pozbawiona na jakiś czas komputera, ale w razie czego poinformuję was <3 Pozdrawiam gorąco i liczę na szczere opinie!
Omg.. OMG! Cóż za nie spodziewany obrót akcji! Niby nic się nie działo, a tyle się wydarzyło!
OdpowiedzUsuńNarcyza... :< Co to będzie, co to będzie!
Z Andormedą fajny wątek ;))
I ten Dołohow.. omg.. a nawet go lubiłam! Trochę się domyślam co mógł zobaczyć w tym lustrze, ale pewnie się mylę... ;P
Naprawdę.. duże zaskoczenie tym rozdziałem! Najpierw zdziwiło mnie, że tak szybko dodałaś, a później jeszcze bardziej ta cała akcja... : O
Jestem pod wrażeniem! A ty jesteś naprawdę NIESAMOWITA! Piszesz na skalę światową! Doprawdy! ^^
Chciałam jeszcze dodać, że co do wniesionych zmian to niestety ta czcionka mi przeszkadza... :/ Trochę ciężko ją rozczytać i bolą oczy... :/
Nie wiem jak u innych...
Jeszcze raz gratuluję wspaniałego rozdziału i zapraszam do mnie na nowego bloga ^^ http://destruction-of-rulers.blogspot.com/ - Liczę, że zajrzysz.. :)
Pozdrawiam, Eve ;*
Jak zwykle świetnie :) Czekam z utęsknieniem na następny rozdział. Po za tym Dołohow ma być z Bellą a nie Alecto! Ciekawe co będzie z Narcyzą. Nie mogę się doczekać :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńChwila, nie ochłonę...
OdpowiedzUsuńKURDE NO NIE!!! Ja też zaczęłam przystosowywac się do Dołohowa, a tu taki zaskok 0.o Chciaż zawsze w głębi duszy miałam nadzieję, że miłość Bellatrix nie skończy się w wątku z NIM...:)) hihi, ale to takie tylko moje "dzikie fantazje" XD
Jeśli chodzi o Narcyzę, to normalnie...ZABIJĘ, JAK ODEJDZIE! Jednak jestem pewna, że tego nie zrobisz :) może Riddle rozkaże jej zostać? Zaprosi do "nowego domu"? Haha! Z pewnością ta sprawa z naszą małą blondyneczką się trochę pokomplikuje. I nie wiem, czemu, ale bardzo lubię Andromedę :D
I muszę też powiedzieć, że JA bardzo lubię również Toma Riddle'a. Wg. mnie, jest to strasznie ciekawa postać może nie tyle, jako Voldemort i w ogóle jako zło wcielone, ale jako jeszcze młody uczeń Hogwartu :)
Toja opowieść coraz bardziej mnie intryguje ;P
A i do Eve : zauważyłam, że ciebie, to normalnie zawsze oczy bolą! I uszy...nwm, o co chodzi :D
W każdym razie BARDZO Ci gratuluję, bo piszesz po prostu WSPANIALE!!! I to wcale, w ogóle, w najmniejszym stopniu nie był nudny rozdział!
A i bardzo dziękuję za odwiedzenie mojego bloga i taki piękny, długi komentarz <33 Normalnie...czytałam kilka razy :**
Pozdrawiam i życzę nowych, jeszcze lepszych (chociaż nie wiem, czy to możliwe XD) pomysłów i weny.
Buziaki
~AAlexa
Nie mam bladego pojęcia co ci mam napisać na temat tego rozdziału... xD
OdpowiedzUsuńMoże tak. ~ nie spodziewałam się tego ^_^
I ty musisz kończyć w takim momencie ? ;c Mi wolno tobie nie ! .♥ ;D
Jjaa zazzzaacznę się p-przez ciebie jjąkać ^^
CZy musze ci piać że cudownie czy się już domyśliłaś ? :P
Pozdrawiam twój Smerf . ♥
What? What? What? Rany ,Bella czyta "Historię Hogwartu" nie ,no to ja idę po egzorcystę czy coś takiego xD. Poza tym ,Narcyza ma zostać w Hogwarcie ,zrozumiano? Ja nie pozwalam ,żeby zabrali Cyzię! I co Dołohow widział w zwierciadle? Ehhh...ciekawość to pierwszy stopień do piekła ,dzięki tobie właśnie zostanę wpisana na listę straconych dusz xD. Pisz dalej w miarę możliwości ,proszę cię! ^^ Czekam na nn z niecierpliwością. Życzę weny ,pozdrawiam i do nn =D.
OdpowiedzUsuńNo jestem za każdym razem pod wrażeniem! (w sumie za każdym razem) ♥
OdpowiedzUsuńPIĘKNIE!!! Ale zabije cię za to ,że... - Jak Dołohow może całować się z dwoma dziewczynami CO?!Ja to nie ogarniam xDD
:D ale nie ważne, wróćmy do całości :
1) To ślicznie piszesz ! xD
2) To ja jestem twoją wielką fanka )jak piszę ci za każdym razem) xDDD
3) Masz dużo różnych pomysłów w głowie... :)
4) Masz wielki talent do tego ;)
5) Ten blog i także Fremione są moimi najlepszymi histotriami i mam na dzieję ,że zawsze będą
6) Muszę cię pochwalić za wszystko !!!
7) Masz magiczną wobraźnię! ;D
8) I co do tego wpisu "Mam nadzieję, że mój styl przypadnie wam do gustu i uda mi się jakoś wprowadzić was w magiczny świat mojej wyobraźni :)" To tak udało ci się
9) Pisz dalej i miej dużo, dużo , dużo i jeszcze raz dużo weny!xDDDD
10) To (napięcie) ;) Twoje opowiadanie , przygody i wszystko po kolei to po prostu mnei rozwalają jeszcze nigdy nie widziałam coś podobnego! xDDD Żeby czternastolatka pisała takie piękne opowiadania (historie) ?! ♥♥♥ KOCHAM to co robisz i rób to dalej! (CZYLI PISZ DALEJ I PISZ TAKŻE RÓŻNE INNE BLOGI) !!!
.♥.
Pozdrawiam i życzę weny jeszcze raz! ♥
Normalka, rozdzial cudowny ;] Ja rowniez polubilam Dołohowa, ale dlaczego on sie pocalowal z Alecto ?! Niech bedzie z Bella fajna para beda ^_^
OdpowiedzUsuńI co teraz z Cyzia ?:o Mam nadzieje, ze zostanie w Hogwarcie :/
Pozdrawiam
Naaatuuuu <3
Świetny rozdział, jak zawsze. Ciekawa jestem co Dołohow widział w tym lustrze i w ogole jak on może się z Alecto całować, no kurcze! Najpierw Bella, teraz Alecto. Niech się koleś zdecyduje..... XD
OdpowiedzUsuńI o co chodzi z tym listem, że niby Cyzia ma do domu wrócić?? Dawaj już następny rozdział! :D
Weny życzę i pozdrawiam
~ Lexie
Alecto z Dołohowem?! No nie :D a liczyłam, że on będzie z Bellą... Ale jestem w sumie ciekawa co z tego wyniknie ;3 I jeszcze to lustro! Co on mógł tam zobaczyć? Ja chcę następny rozdział! ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny
No nie! Zawsze musisz coś namieszać, co nie ? Alecto z Dołohowem ? No okej, mam nadzieję, że w następnych notkach jakoś to odkręcisz ;)
OdpowiedzUsuńNo cóż, zostaje jedynie życzyć dużo weny.
Więc pozdrawiam i weny życzę! :*
Ness
Zacznę od tego, że pomimo niezbyt wartkiej akcji (jak sama mówiłaś), rozdział jest oczywiście idealny. Uroku dodały mu przede wszystkim Twoje niesamowite opisy, które tak bardzo pobudzają moją wyobraźnię, że nawet bez zamykania oczu widzę tę całą scenę z bliska. Prócz tego są to oczywiście Twoje dialogi, które brzmią w stu procentach realistycznie. Całości dopełnia Twoja nieposkromiona wyobraźnia, która cudownie miesza ze sobą życie wszystkich bohaterów z zawrotną akcją podczas magicznych przygód. Zdecydowanie mogę stwierdzić, że to co prezentujesz swoimi opowiadaniami, z pewnością osiągnęło rangę światową, a Twoje oba blogi powinny się pojawiać w szkołach dla pisarzy (jeżeli takowe istnieją), w których idealnie pełniłyby rolę przepisu na nieziemską historię. Tak, ludzie powinni się uczyć na twoich słowach. Oczywiście nie po to, by wiedzieć jakich błędów nie popełniać lecz po to, by wiedzieć jak perfekcyjne rzeczy można stworzyć. Czasem zastanawiam się jak to możliwe, że pomimo tak młodego wieku, można pisać coś równie fantastycznego. I dochodzę do wniosku, że trzeba mieć na prawdę WIELKI talent, by czemuś takiemu podołać. Skrycie wierzę, że za parę lat zobaczę na półce w księgarni książkę. Nie byle jaką, bo podpisaną Twoim imieniem i nazwiskiem. Dodam też, że gdybym mogła w jakikolwiek sposób pomóc Ci w dążeniu do tego - możesz być pewna, że zrobiłabym to najlepiej jak potrafię. Póki co, sama dobrze wiesz, co udało mi się zrobić i gdybym mogła zrobić dla ciebie coś jeszcze - byłby to dla mnie zaszczyt.
OdpowiedzUsuńA co do samej treści tego rozdziału: Bardzo podobało mi się, że zajęłaś się w nim życiem innych, pobocznych bohaterów. Dodało to realności postaciom, które także żyją własnym życiem i nie zawsze spędzają czas z naszą kochaną Bellatrix. Zaskoczyłaś mnie tym listem od rodziców Narcycy. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Liczę na to, że nie zakończysz tego zbyt banalnie (co w Twoim przypadku jest wręcz niemożliwe) i wprowadzisz trochę trudności w życie tej małej czarownicy. Choć z drugiej strony, w głębi serca pragnę, by Cyzia została w Hogwarcie, a jej życie było dziecinnie proste. W końcu i tak ma nie najłatwiej z takimi siostrami i zdarzeniami za sobą. Wątpię w to, że po tym rozdziale nadal będę lubiła Dołohowa. Nie ważne co byś z nim zrobiła - już nie powróci moja sympatia do niego. Przez Ain Eingarp zachowuje się bardzo dziwnie - przynajmniej tak przypuszczam. Zupełnie jak nie on. Nie rozumiem dlaczego pocałował Alecto i nawet gdyby zrobił to tylko ze względu na lustro - stracił mą sympatie bezpowrotnie.
Mam nadzieję, że dodasz następny rozdział jak najszybciej - pomimo wszelkich przeciwności losu (tj. brak dostępu do internetu itp.).
Twoja Lily :*
Ps: Informuję, że Twoja opowieść została umieszczona na pasku bocznym na moim blogu jako: "Mój ulubiony blog". Mam nadzieję, że jak najwięcej osób z tego skorzysta i zajrzy do Ciebie.
Cudowny. Nie mogę się doczekać jak zareaguje Alecto<3
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na next:)
Zapraszam do mnie http://garden-ofstories.blogspot.com/
fajnie piszesz ;)
OdpowiedzUsuńpodoba mi sie rozdział
zapraszam również do siebie: http://theimmortaldarklife.blogspot.com/
Notka jak zwykle świetna! Czemu Dołohow się z Alecto obściskuje?! On ma być przecież z Bellą! Niech się chłopak zdecyduje a nie! I czy Narcyza ma do domu wracać!? Czemuu!?? Ona tak fajnie pasuje do Hogwartu! Niech tam zostanie! :( Nie mogę się doczekać następnej notki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
~ Lexie :)
Rozdział,jak zwykle,cudowny♥ Warto było zużyć kilka godzin i 4 str w Wordzie ;)
OdpowiedzUsuń"jej fryzura na głowie przypominała mieszkanie co najmniej 12 wiewiórek" - Ten fragment jest BOSKI XD Nie przestajesz mnie zaskakiwać. Nudny?! Alecto+ Dołohow i jeszcze ewentualny wyjazd Cyzi... ty to nazywasz nudą? Bo ja nie :p
Szybko dodałaś kolejny rozdział za co jestem Ci niezmiernie wdzięczna ,bo ja chcę ciągle więcej i więcej♥ Więc pisz :)
~macedonka
Wspaniale, na prawdę cudownie :) wspaniałe jest czytać coś tak fascynującego <3
OdpowiedzUsuńZapraszam również do mnie, ponieważ dodałam nowy post. Mam nadzieję, że mnie odwiedzisz i wyrazisz swoją opinię na temat tego co zawarłam w liście :)
Pozdrawiam, JustinaBathels ♥
http://miloscjestslepananieszczesciewieczna.blogspot.com/ Zapraszam dopiero zaczynam :^]
OdpowiedzUsuńNo to tak:
OdpowiedzUsuń1. C ten Dołohow tam zobaczył?!
2. Dlaczego on pocałował Alecto? Czyżby po to, żeby zmącić jej w głowie i żeby mu pozwoliła chodzić do tego lustra?
3. Co będzie z Cyzią? Obstawiam, że jakoś wybrniesz i jednak zostawisz ją w Hogwarcie.
4. Hahaha, wątek z Andzią genialny. ♥
5. Kochanie, powiem Ci jak przyjciółka przyjciółce:
Bardzo fajnie zedytowałaś bloga, ale czcionka (jak już wcześniej napomknęła Eveline Dee) jest nieciekawa. Trochę niewyraźna, bo łączą się litery z np. kropkami, no i bardzo mnie teraz bolą oczy. Przykro mi, ale nie może być aż tak słodko. :D ♥
P.S. Jestem za przywróceniem starej czcionki. :)
-Wiktoria
O kurcze..
OdpowiedzUsuńJesteś moim mistrzem *.*
Opowiadanie mega ciekawe, wiele wątków, tajemnice, zwroty akcji, kreacja bohaterów... O mamusiu, no i ten Twój styl pisania ;>
Zakochałam się normalnie!!!
Najpierw na akcja z Cyzią - myślałam, że nie wyrobię... Ale tak w sumie - po co on ją porwał i torturował? O.o
Potem Voldek ;>
A teraz lustro ^^
Wszelkie wątki miłosne - omnomnom *.*
No a teraz jeszcze chcesz zabrać Cyzię z Hogwartu? :o Wierzę, że jakoś z tego wybrniesz, bo jakoś nie wyobrażam sobie tej walecznej jedenastolatki siedzącej sobie spokojnie w domku, kiedy jej siostry szaleją w Hogwarcie :D
No i ten Dołohow... Co on zobaczył w lustrze? I dlaczego leci na dwa fronty? Hm...
Z niecierpliwością czekam na kolejny, z pewnością magicznie idealny i cudownie ekscytujący rozdzialik!
Weny życzę oczywiście ;***
Pilna uczennica
Cupcake.
Nie, nie, nie, nie, nie! Dołohow ty durniu! Jak on mógł zrobić to Belli! Hmmm ale może to szansa dla Yaxley & Bella? Dobra czytam dalej...I again Cyzia i Lucjusz <3.
OdpowiedzUsuńDlaczego to już koniec?! Myślałam, że coś mi jeszcze zostało do nadrobienia ;(. A tak to trzeba czekać ;/
OdpowiedzUsuńPisz szybciutko ;***