VI ~ "Oczy są ślepe, trzeba szukać sercem..."
~ ~ ~
Bellatrix opuściła skrzydło szpitalne już następnego dnia. Wróciła do pokoju Ślizgonów, weszła do swojego dormitorium i powróciła do swoich codziennych czynności. Na początku zajęła się poranną toaletą przy czym spróbowała doprowadzić do ładu swoje nieogarnięte włosy i zmyć z twarzy ślady zaciętej bitwy z koszmarem nocy - bezsennością. Następnie znalazła sobie jakieś świeże ciuchy i weszła do wanny z gorącą wodą. Po ubraniu się dopracowała szczegóły na swojej twarzy - błyszczyk i te sprawy - a potem spryskała się swoimi ulubionymi liliowymi perfumami. Była prawie gotowa. Założyła pasujące do spódnicy buty i z zaciętym wyrazem twarzy opuściła pomieszczenie. Skierowała się od razu do Wielkiej Sali, gdzie większość uczniów pochłaniała już śniadanie. Nie wahała się. Stanęła tuż nad blondynem i szarpnęła go z całej siły za włosy. Spadł z ławki i wśród chóralnego śmiechu zmierzył Bellę zabójczym spojrzeniem, po czym uśmiechnął się pod nosem.
- Pokazujemy pazurki?
- Za mną Yaxley. - warknęła władczym tonem i ruszyła ku korytarzowi.
Niebieskooki wstał, strzepał pył z koszuli w kratę i udał się za brunetką do pustego holu. Stanął i oparł się o ścianę patrząc na nią podejrzliwie.
- Jak ci mija weekend słonko? - spytał po chwili uśmiechając się szeroko.
- Nie "słonkuj" mi tu. - mruknęła odgarniając włosy na plecy. - Lepiej gadaj gdzie jest Cyzia. - wyciągnęła różdżkę.
- Ło ło ło... Spokojnie, kochanie, jeszcze zrobisz komuś krzywdę...
- Zamknij się i gadaj! - krzyknęła.
Oczy przechodzących koło nich Puchonek zatrzymały się przez chwilę na tym widoku, po czym nastolatki wbiegły pospiesznie do jadalni.
- Wiesz jest wiele teorii...
- Mów! - położyła mu dłoń na gardle.
- Chcesz znowu być w skrzydle szpitalnym? Bellatrix po co taka buźka ma się niszczyć?
- Jesteś kompletnym idiotą... Powiedz mi natychmiast Yaxley, chyba, że chcesz zmienić swoje położenie...
- Bardzo chętnie. - odparł po czym zamachnął się mocno, oderwał jej rękę od szyi, przycisnął ją do ściany i wyrwał różdżkę. - A teraz skarbie wysłuchaj mnie uważnie. Nic nie wiem o twojej zasmarkanej siostrze, a nawet gdybym wiedział to bym ci nie powiedział. Zrozumiałaś? Więc daj mi lepiej spokój i zajmij się swoimi sprawami i tym głupim kamieniem, który wczoraj znalazłaś. Jasne? - obezwładnił jej ręce i pocałował ją długo w policzek rzucając jej różdżkę pod nogi po czym szybko umknął do znajomych.
Osunęła się po ścianie wycierając rękawem czarnego swetra.
- Muszę wyparzyć twarz... - mruknęła sama do siebie podnosząc się z zimnej posadzki i idąc do stolika.
Wzrokiem znalazła wszystkich swoich przyjaciół kiwających do niej energicznie, usiadła z obojętnym wyrazem i chwyciła słodką bułkę w rękę zachłannie wbijając w nią zęby.
- Co się stało? Widzieliśmy jak gadałaś z tym kretynem, przecież kompletnie nas zignorowałaś, te dwie dziewczyny powiedziały nam, że jest ciężko, ale to ty wyciągnęłaś różdżkę, już mieliśmy po ciebie iść i ci pomóc, ale potem przypomniał nam się ten kamień, zaczęliśmy gadać, Andromeda znalazła jakieś informacje i... - Dołohow westchnął - No mów co jest. - spojrzał na nią z troską.
Uniosła wzrok.
- A kto powiedział, że coś jest?
- Nie przejęłaś się żadnym słowem, które powiedziałem, coś się musiało stać.
Uśmiechnęła się smutno.
- Nic, nieważne... Co mówiłeś o krysztale?
- Ale powiesz jak to coś ważnego?
- Co mówiłeś o krysztale...?
- Bellatrix...
- Co mówiłeś o krysztale?! - uniosła się.
Antonin zacisnął mocno usta, ale nic nie odpowiedział. Poczuł się obrażony i odwrócił się bokiem do dziewczyny.
- Pytaj Andromedy. - prychnął cicho.
W naturze piętnastolatki nie leżało nigdy poddawać się czyjejś woli. Wstała więc, wzięła torbę i wyszła bez słowa. Weszła do swojego pokoju, trzasnęła drzwiami i rzuciła się na ciemnozieloną kołdrę. Wtuliła twarz w miękką poduszkę i krzyknęła długo i głośno. Stłumiony dźwięk poniósł się po pustym pomieszczeniu. Mimo wszystko czuła, że nie jest sama. Rozglądając się uważnie sięgnęła do skrytki pod łóżkiem, w której leżał szmaragdowozielony przedmiot. Przyjrzała się dokładnie rysom na jego powierzchni i zdziwiła się. W jednym miejscu widniał widoczny znak Slytherina. "Czyżby Andzia miała rację...?" - zastanawiała się. Nie wiedziała jak długo tam siedziała. Patrzyła się i patrzyła w przecudowny, bardzo starannie wygrawerowany symbol. W jednym momencie przeszedł przez nią dreszcz. Rozejrzała się szybko - nikogo nie było. I znowu ten syk... I znowu ten głos...
- Ona umiera...
- Nikt jej już nie pomoże...
- CIERPI... Cierpi... cierpi...
- Ten ból...
- Słyszysz ten krzyk...?
- Śmierć jest blisko...
- Ona już prawie nie żyje...
- Twoja siostra.
Bella zerwała się na równe nogi i chwiejąc się ruszyła za oddalającym się głosem. Pędziła co sił w nogach, nikt nie mógł jej powstrzymać. Ze łzami w oczach i z wielkim strachem stwierdziła, że szum zagubił się gdzieś w salonie Ślizgonów. Opadła na kanapę i pogrążyła się w rozpaczy - co ona teraz zrobi?
* * *
- Ty debilu! Ty kretynie! - rozeźlona Alecto dźgała Dołohowa widelcem.
- Ale co ja zrobiłem?! To ją coś napadło i nie chciała nam powiedzieć o co chodzi!
- Ona teraz pewnie siedzi tam sama zrywając obrazy ze ścian! Musisz do niej iść... - dodała.
- Ja?! Czemu ja?! Ty jesteś przecież jej najlepszą przyjaciółką i w ogóle...
- Tchórz!
- Co?
- Tchórz! - powtórzyła Andromeda - Najzwyklejszy tchórz. Boisz się jej.
- Nie boję!
- Boisz.
- Nie boję! Udowodnię ci to! - warknął i pobiegł.
- Brawo młoda. Żeby zmusić do czegoś faceta wystarczy urazić jego dumę. - uśmiechnęła się siostra Carrow i przybiła piątkę brązowookiej.
Antonin stał tuż przed wejściem do pokoju wspólnego. Przyłożył do niego ucho i uważnie nasłuchiwał. Nie dochodziły z niego żadne dźwięki tłuczonego szkła, więc pomyślał, że nie musi być tak źle. Podał hasło i wszedł do środka. Wzrokiem odnalazł skuloną dziewczynę i coś w nim drgnęło. Wyciągnął jedną chusteczkę z tych znajdujących się na stoliku i podał ją zdezorientowanej nastolatce. Po paru sekundach już siedział koło niej i obejmował ją. Wtuliła się bardzo mocno w jego ramię i płakała.
- Opowiedz mi wszystko. - szepnął i pocałował ją w czoło.
* * *
- Więc gdzie zniknął ten... syk? - spytał patrząc czule na zmęczoną opowiadaniem dziewczynę.
Wskazała palcem na odcinek tuż przy schodach prowadzących do dormitorium. Chłopak stanął w tamtym miejscu i przyłożył policzek do podłogi. Żadne dźwięki nie wydobywały się spod miękkiego dywanu. Wstał i przeszedł się wzdłuż stolika, potem koło komody aż wreszcie palcami obmacał płótno na którym widoczna była postać założyciela ich domu. Przyjrzał się uważniej i z podniecenia aż strącił wazon z półki obok.
- B.. B.. Bella? Podaj mi proszę ten kamień. - wydukał.
Nastolatka wstała i niepewnie wyciągnęła dłoń. Chłopak chwycił przedmiot i dokładnie go obmacał. Ostrożnie obrócił kryształ i znakiem do góry wcisnął go w niewidoczną szczelinę w obrazie na lasce Slytherina. Brunetka pisnęła z wrażenia na widok otwierającej się ramy odsłaniającej dziurę w ścianie. Odruchowo złapała Dołohowa za dłoń. Uśmiechnął się pod nosem i cicho zapytał:
- Idziemy?
Spojrzała na niego i przygryzła wargę.
- Idziemy. - odparła.
Zrobiła niepewnie pierwszy krok i krzyknęła głośno. Antonin ścisnął mocno jej rękę i wkroczył za nią.
- Co jest?! - zapytał przerażony.
Nastolatka nie odpowiedziała, zaśmiała się tylko głośno, schyliła się do jego ucha, szepnęła "Nic" i poszła dalej. W duchu skarciła się za takie zachowanie, no, ale cóż każdy musi mieć trochę rozrywki. Szli bardzo ostrożnie długim tunelem, nasłuchując i cały czas trzymając się za ręce. Bella pamiętała ostatni raz jak zgubiła siostrę - nie chciała tego powtarzać. Kiedy o tym pomyślała rozległ się głos chłopaka za nią.
- Spójrz na to.
Zatrzymała się i wyciągnęła różdżkę. "Lumos" - mruknęła przybliżając ją do ściany.
- To wygląda jak formuła jakiegoś zaklęcia...
Naraz pomieszczenie wypełnił donośny syk. Dziewczyna przytuliła się do Dołohowa, który objął ją w pasie i nie puszczał. Stali tak przez dłuższy czas dopóki dźwięk nie ucichł.
- Co to było?
- Mówi, że mamy mało czasu. I że jeśli chcemy iść dalej nie możemy oglądać się już za siebie. Cokolwiek to znaczy...
- Nie możemy patrzeć na bliskich : Andromedę, Alecto, Amycusa i całą resztę bo i oni wkrótce mogą pożegnać się z tym wszystkim. I z życiem.
Odsunęła się od niego przerażona.
- O czym ty mówisz?
- Spójrz na to zaklęcie i poprzestawiaj litery.
Zapadła chwila milczenia podczas której piętnastolatka odczytywała zamazane znaki.
- Avada Kedavra widzisz? - wskazał palcem.
Oczy Bellatrix zwężały się utkwione w czarnym napisie. Potrząsnęła lekko głową i przełknęła głośno ślinę.
- Chodźmy.
Droga nie zajęła im wiele czasu, gdy przed sobą ujrzeli coś dziwnego. Dziewczyna opadła na kolana. Ciemna skała iskrzyła się tysiącami światełek.
- Prymitywne zagranie... - prychnął Antonin i wyciągnął mały nożyk.
- Co ty wyrabiasz?! - pisnęła wyrywając mu przedmiot.
- Przestań, zrobię małe rozcięcie na palcu jakbym się przeciął krojąc chleb... Tyle mu chyba wystarczy do zapłaty... - mruknął wykonując tą czynność.
Przez dłuższy czas cisza wypełniała pomieszczenie dopóki skała nie odsunęła się i nie zrobiła przejścia. Kolejne przeszkody pokonywali równie łatwo. Oboje byli pewni, że to tu powinni właśnie być, i że są coraz bliżej uwolnienia małej Cyzi. Myśleli tak dopóki nie ujrzeli przed sobą czarnej rozpadliny przez którą prowadził urwany pomost. Rozglądali się w poszukiwaniu mioteł, albo jakiejś wskazówki, ale nic takiego tam nie było.
- Chyba wiem co musimy zrobić... - Dołohowi trząsł się głos, a oczy miał załzawione. Przełknął ślinę i dodał - Tutaj się rozstaniemy.
- O czym ty mówisz? - wyszeptała przerażona chwytając chłopaka za ramiona.
- Most z jednej strony jest przerwany, jedno z nas musi zaczarować go tak by cały czas trzymał się w jednej pozycji, gdy to już będzie gotowe i druga osoba przejdzie na drugą stronę, uruchomi się... jak podejrzewam zapadnia i pierwsza osoba... no... Nie wiem co się wtedy stanie, ale wiem, że to muszę być ja.
- Chyba jesteś chory! Nie pozwolę na to by coś ci się stało! To dzięki tobie tu jestem! To dzięki tobie zaszłam tak daleko! To ty! Od początku to byłeś ty! A teraz przez jakąś głupią przepaść masz zniknąć?! Nie... Nie, ja na to nie pozwolę! To nie może się tak skończyć! Musi być jakieś inne wyjście! Musi! - krzyknęła.
- Ale nie ma... - wyjąkał. - Pozwól mi... Ty musisz iść ratować siostrę...
- Na pewno jest jakaś inna droga! Przecież to nie może być jedyny sposób!
- Bellatrix...
- Nie!
- Bellatrix...
- NIE!
W tym momencie coś w nich pękło. Dołohow przybliżył się do dziewczyny, położył jej ręce na biodrach, przyciągnął do siebie i pocałował ją. Stali długo. Bardzo długo. Mokre od łez policzki Belli ocierały się o jego twarz. I ten uspokajający liliowy zapach... Zapominając na chwilę o tym co muszą zrobić, stali tak przywarci do siebie. Po jednej części szczęśliwi. Wplótł palce w jej gęste, czarne włosy. Nie wiedział co nim kierowało, ani czemu tak postąpił, ale poczuł, że tak właśnie miało być. Po pewnym czasie odsunął się od niej. Promyk szczęścia i rozkoszy odbijał się przez chwilę w jej oczach, po czym zgasł jak gdyby przytłoczony ponurą mgłą roztaczaną przez trudną rzeczywistość. Zarzuciła mu ręce na szyję i ze smutkiem wyszeptała:
- Nie odchodź ode mnie...
Pocałował ją w szyję i zrobił krok w tył. Ustawił się w odpowiedniej odległości i zaczął czarować most. Stała w milczeniu zaciskając wargi. Wiedziała, że sama sobie poradzi, ale nie mogła znieść myśli, że coś może mu się stać. Ten nadęty debil znaczył dla niej tak wiele... Niepewnie zrobiła pierwszy krok i odwróciła się.
- Nie idę.
Spojrzał na nią z troską. Poszła dalej przez całą przepaść. Chwilę się zawahała. Spojrzała jeszcze raz na Antonina i jej oczy wypełniły łzy. Stanęła na drugiej stronie chowając twarz w dłoniach. Przeszywający krew w żyłach huk. Odwróciła się wolno, ale jedyne co zobaczyła, to była tylko czarna, kamienna ściana. Otarła buzię i westchnęła głęboko. Dalej musi iść sama.
* * *
Szła długo potykając się co chwilę, raniąc kolana podczas męczących wspinaczek, wysilając głowę i nadwyrężając różdżkę.
- Już niedaleko... - szepnął jej głos w głowie.
Na przeciw siebie ujrzała mały stolik. Starała się nie myśleć o Dołohowie, z którym nie wiadomo co się właściwie stało. Łzy napływały jej do oczu, ale posłusznie zajęła miejsce na krześle i czekała.
- Jesteś bardzo odważna... - syk powtórzył się. - Możesz być kimś wielkim... To coś siedzi tutaj... W twojej głowie Bellatrix...
Nastolatka zacisnęła pięści, ale nieznany osobnik kontynuował.
- Jesteś stworzona do wyższych celów... Nigdy nie zastanawiałaś się dlaczego zostałaś umieszczona akurat w tym domu? Dobrze wiesz, co tiara powiedziała ci podczas przydziału... "Jesteś częścią czarnej duszy, mrok zawładnie twoim sercem, ciekawe ilu ludziom zajdziesz za skórę... W twojej przyszłości jest tylko SLYTHERIN!".. Dziwne wyznanie prawda...? A myślisz, że co tiara powiedziała Narcyzie? Myślisz, że po co tu jest? Dlaczego jest taka odważna...? Będziesz wspaniałą Śmierciożerczynią Bellatrix... Przyłącz się do nas... Idź za moim głosem...
Nie wiedziała dlaczego to robi, ale podniosła się z miejsca i ruszyła przed siebie. Coś nią kierowało... A może była zahipnotyzowana? Nie wiedziała. Szła przed siebie z dumnie podniesioną głową. Nie rozglądała się na boki. Trwało to niesłychanie krótko. Zaraz za zakrętem światło stało się jasne, poraziło ją w oczy aż upadła. Ktoś podszedł do niej i przytulił ją mocno.
- Już po wszystkim. - szepnął. - Jesteś bezpieczna...
Uniosła głowę i spojrzała w niebieskie oczy Yaxleya, który momentalnie zbliżył swoją twarz do jej twarzy chcąc ją pocałować. Odepchnęła go od siebie i przewróciła na ziemię. Dobyła różdżki, którą przycisnęła mu do gardła. Rozejrzała się po sali. W kącie leżała związana Narcyza tuż obok przykutego Antonina... Rzuciła zaklęcie unieruchamiające i pobiegła do siostry.
- Już wszystko dobrze, kochana... Już dobrze! - płakała.
Rozwiązała Cyzię i przytuliła ją mocno do siebie. Bardzo posiniaczona jedenastolatka łkała cicho. Bella tuliła do piersi blondynkę uśmiechając się czule. Odkuła Dołohowa i wpadła mu w ramiona. Tuż za ich plecami rozległ się zgrzyt łamanych kości. Obrócili się gwałtownie, gdzie mała dziewczynka kopała blondyna w nos.
- Pomogę ci młoda... - mruknął piętnastolatek wyciągając magiczny przedmiot i krzycząc - Crucio!
Cała trójka stała teraz w jasnym przestronnym pomieszczeniu. Pytanie tylko jak stąd wyjść...
- A po co wychodzić? - syknął wyraźny głos tuż za ich plecami.
Spojrzeli w tamtym kierunku i ujrzeli wysokiego, czarnowłosego, dobrze zbudowanego mężczyznę. Jego skóra była już lekko zmęczona i podniszczona, a oczy podpuchnięte. Stał w otoczeniu kilkunastu zamaskowanych ludzi.
- Bellatrix, moja droga... Spisałaś się. - powiedział Voldemort.
~ ~ ~
No więc starałam się rozpisać nie wyjaśniając wam od razu wszystkiego :PP Nie wiem czy mi się to udało, czy was zainteresowałam, ale chciałam wpleść w to trochę takiego napięcia... ^^ Wy powinniście to ocenić <3 Dziękuję wam za wszystko :D Jesteście cudowni... Bardzo proszę o komentarze :* One dodają mi skrzydeł :33 Pozdrawiam was gorąco!!! :D
Jest Avada jest impreza ^.^
OdpowiedzUsuńMam ci powiedzieć całkowicie szczerze?
Tak?!No ok . ^^
~ Rozdział jest niesamowity *.*
Chcem więcej jutro dodaj ! :)
Jaaaa chce już nowy rozdział . :DD
Myślę że jeśli nie dodasz go za jakiś 1 dzień to spotkamy się w nocy xDDDDD
Pozdrawiam cie słońce . :* ♥
Ło cholera, kurczę ale akcja! O.O
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się takiego obrotu sprawy! ...
Ale w końcu to ty. :D
Cóż, rozdział cudny kobieto *-*
Tak! CYZIA ZNALEZIONA! *dziki taniec :D*
I ten pocałunek, ło, cho, le, ra.
Myślałam, że dzisiaj będzie dziwny dzień, a tu... boże dziękuję! ^^
~Miona
Cudownw *_* Nie spodziewałam się takieo obrotu spraw :) ale genialne :) /Marta W.
OdpowiedzUsuńTy jesteś po prostu genialna! Czytałam już wiele dobrych blogów z opowiadaniami,ale twój jest CUDOWNY. Nie przestawaj pisać! Ja chce ciągle więcej i więcej. Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów. Cały czas mnie zaskakujesz. Piszesz lepiej niż nie jedna sławna pisarka. Pokazujesz wszystko od innej strony i masz ogromną wyobraźnię. Wszystko co tu publikujesz to po prostu ... jest nie do opisania. ♥
OdpowiedzUsuńKocham to jak piszesz. W każdym rozdziale jest coś niesamowitego. A ten rozdział aż brak mi słów. Przecudny to za mało do określenia. Ten pocałunek i koniec. Po prostu kocham... :3 Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział <3
OdpowiedzUsuńGenialnie pomyślane ^^ ,wszystko jest takie przemyślane. Były momenty w których chciało mi się płakać. I Voldemort ,już nie mogę się doczekać co zaplanował ;]. Cyzia pokazuje pazurki ,podoba mi się to. Bella i Dołohow ,czułam ,że do tego dojdzie ^^. Przy okazji po przeczytaniu wstępu zgadzam się LILY LOU ,nie wiem jak ale chętnie pomogę jej zmusić panią Rowling do przeczytania Twoich opowiadań =).
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam ;D
OMG! Ten rozdział jest jak z jakiejś idealnie napisanej książki! Dziewczyno, masz talent! Weź napisz jakąś książkę i ją wydaj - będzie bestselerem :*
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału jest po prostu GENIALNY! Wszystko jest w nim idealne: akcja, opisy, po prostu ideał!
Pisaj szybko kolejny, bo mnie ciekawość zeżre!
Pozdrawiam i życzę wielkiej weny,
Ness
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAwwww...Jeny ty masz po prostu talent do tego ♥
OdpowiedzUsuńKochasz to co robisz.Ten blog jest moim zdaniem najlepszy ze wszystkich ...♥ ♥ ♥
Kochasz to co robisz i...i po prostu nie kończ tego nie zmieniaj się ♥
PS.Nie kończ bloga no chyba,że założysz nowy ,z miłą chęcią będę go czytać ♥♥♥♥♥♥♥ :) :D :p
Hermiono, nawet się nie spodziewałam, że te moje zwykłe, szczere do bólu opinie cokolwiek dla ciebie znaczą. Po przeczytaniu tego wstępu... Normalnie aż mi się oczy zaszkliły. Nie miałam pojęcia, że ktokolwiek dotrwa do końca i przeczyta mój poprzedni komentarz w całości. A teraz jestem tak kompletnie rozregulowana emocjonalnie, że w tym komentarzu pokwapię się jedynie o wielkie podziękowania dla ciebie, że poświęciłaś mi tyle cennego miejsca, które mogłabyś przeznaczyć na swoje nieziemsko - idealne opowiadanie, a do tego ten kolor... Kocham Cię poprostu! :*
OdpowiedzUsuńBrakuje mi słów na wyjaśnienie mej ogromnej radości także z tego faktu, że nigdy nie przypuszczałam, że gdzieś "poznam" dziewczynę, która będzie tak niesamowita jak ty.
Gdy ochłonę z tych wszystkich emocji, z OGROMNĄ przyjemnością skomentuje rozdział (postaram się o zrobienie tego jutro).
A ten... Cóż, myślę, że ma za zadanie wyrażenie tego jak niesamowicie wielka jest moja radość, po tym co przeczytałam o mnie. I śmiem twierdzić, że pomimo twojej ogromnej fantazji, nie jesteś w stanie sobie wyobrazić jaka ona jest wielka.
*Mam nadzieję, że kiedyś przyjdzie mi ciebie lepiej poznać*
~Lily Lou
I to ja Ci dziękuję za wszystko, za tę ogromną przygodę z twoimi idealnie wykreowanymi bohaterami, która dla mnie się nigdy nie skończy. Dziękuję Ci za to!
UsuńJako tzw. autorka tego opowiadania czytam każdy komentarz po pięć razy zatracając się w każdym słowie z osobna, by jak najlepiej zrozumieć co chodzi osobie komentującej po głowie. Powiem ci szczerze, że gdy mam załamanie to spoglądam na te wszystkie literki od czytających i robi mi się ciepło na sercu ♥ Jednakże te wpisy od ciebie są na tyle wyjątkowe, że sama czuję się jak w jakiejś bajce, jakbym wkraczała do innego świata, w której główną bohaterką jestem (ta twoja) "idealna ja" :P Gdy tylko przeczytałam ostatni komentarz od ciebie to omal się nie rozpłakałam (ściągnęłam go sobie na telefon i zaczęłam go czytać wszystkim w domu ^^). Powiem ci szczerze, że dajesz mi porządnego kopa energii... Wiem, że przynajmniej ty będziesz to chciała przeczytać chociaż nie wiem jakie głupoty bym tu napisała <3 I to po jakiejś części napawa mnie dumą i czuję, że mam dla kogo jednak kontynuować :)) Mam nadzieję, że i ten wpis ci się spodoba i dziękuję ci za wszystko co dla mnie zrobiłaś klikając w tego linka i pisząc pierwsze literki :33 W tym właśnie momencie otworzyłaś mi oczy na sztukę i mój umysł ma pewną ambicję... Zadowalać kogoś kim nie jestem ja <3 Cieszę się, że są ludzie, dla których to opowiadanie będzie jeszcze trochę trwać i, że taką osobą jesteś między innymi ty :)
UsuńNie wiem naprawdę co napisać, więc niestety nie będzie to jakiś wspaniały komentarz. Są dwie osoby, a w zasadzie autorki, dzięki którym polubiłam Slytherin, jedną z nich jesteś Ty.
OdpowiedzUsuńBella jest w Twoim opowiadaniu wspaniale przedstawiona. Co do Dołohowa, jakoś nie umiem go sobie wyobrazić... Nie wiem czemu. Nawet nie wiem jak mógłby wyglądać jako piętnastolatek... W każdym razie, bardzo pozytywnie mnie cały czas zaskakujesz. Ten pocałunek- świetny, nie przesłodzony, ale jednak taki hmm... słodki? Nie umiem się określić.
No i w końcu dowiedziałam się co powiedziała Belli tiara przydziału, kurde bardzo mnie teraz ciekawi, co się stanie... Szkoda mi jej osobiście, bo w tym opowiadaniu, pomimo swojego uporczywego charakteru, tej takiej maski zimnej dziewczyny, serce ma dobre. Tak się troszczy o Cyzię i wgl. Powtórzę się: Bellatrix jest świetna w Twoim opowiadaniu i aż bym nie chciała, żeby Voldemort ją zmienił.
granger-land
Rozdział jest niesamowity! Trzyma w napięciu, nie miałam pojęcia co będzie za chwilę. Aż zapierało dech! Był taki długi... Fantastycznie! Cyzia, jak ja ją uwielbiam, ma taki sam charakterek jak siostra. Dołohow, nie spodziewałam się nawet, że będą ze sobą tak blisko, a do tego tak szybko! Moment ich pocałunku był magiczny... Taki prawdziwie magiczny, taki czarodziejski.
OdpowiedzUsuńCzytając to cudo raz po raz wstrzymywałam oddech do granic możliwości, by po chwili wybauszyć oczy ze zdziwienia, a potem otworzyć usta ze zdumienia, że dało się to ująć w tak idealnie oddające sytuację słowa. Do tej pory myślałam, że wraz z tobą na moim pierwszym miejscu w opowiadaniach jest pewna 29 letnia młoda pisarka, która pisze cudowne opowiadania i zamierza wydać niedługo książkę. Po tym co tu przecztałam z całkowitą stanowczością stwierdzam, że jej rozdziały nie dorastają Ci do kolan. Tak, kochana, piszesz tak nieziemsko, że poprostu można się zatracić w twoim opowiadaniu i NIGDY nie znalazłam kogoś kto napisałby chociaż jeden rozdział na twoim poziomie. A powinnaś wiedzieć, że czytam i komentuje tylko najwybitniejsze blogi jakie przyszło mi poznać. Muszę powiedzieć, że brak mi już jakich kolwiek epitetów, na ocenienie twojej wyśmienitej pracy, które nie byłyby już kiedyś przeze mnie wypisane. Dochodzę do wniosku, że żebym potrafiła dobrze wyrazić swój podziw, emocje i wszystko co teraz czuje, powinnam teraz siedzieć ze słownikiem słów bliskoznacznych.
Mam dla ciebie też prezent - niespodziankę. Myślę, że się tego nie spodziewałaś, ale skoro już cokolwiek piszę, to z pewnością nie są to puste słowa bez pokrycia rzucone na wiatr. Bo gdy piszę wyrażam tylko i wyłącznie jak najszczerszą prawdę. Otóż (napięcie) udało mi się odnaleźć jak najprawdziwszy kontakt do J. K. Rowling i, pomimo, że z pewnością mi w to nie wierzysz, napisałam do niej wiadomość informującą ją o twoim blogu i tym jaką niesamowicie utalentowaną pisarką jesteś. Mam nadzieję, że z krótce odpisze, a przede wszystkim, że wejdzie w link i przeczyta choć jeden rozdział, który uda jej się przetłumaczyć. Myślę, że przeczyta niedługo, gdyż zdobyłam (jakimś niesamowicie ogromnym cudem i znajomościami) jej prywatny e-mail. Mam nadzieję, że ucieszyłam Cię tą wiadomością.
Pozdrawiam!
~ Twoja Lily
Poprawka: nie e-mail lecz prawdziwy adres zamieszkania, nie jej biura itp. Myślę, że dzięki temu przeczyta tę informację szybciej. :*
Usuń(przepraszam za ten błąd w powyższym komentarzu, który tu sprostowałam)
Nie wiem co ci mogę odpowiedzieć... ♥
UsuńWytrzeszczyłam oczy, gdy przeczytałam tą informację. Czytałam ją pięć razy i gdy w końcu dotarło to do mnie, to krzyknęłam na cały dom i prawie się popłakałam... Uwierz mi jak trudno było mi powstrzymać łzy same cisnące się do oczu :) Nie wiem jak mam ci za to wszystko podziękować... Jesteś wspaniała! Słowami tego nie opiszę, ale gdybym tylko mogła wysłałabym ci jakiś prezent w podziękowaniu *__* Mimo, że szanse na to, że Rowling przeczyta tego bloga są niewielkie, to powiem ci szczerze, że jeszcze nikt nigdy nie zrobił dla mnie czegoś takiego ♥ DZIĘKUJĘ...
Na dodatek bardzo mi miło słyszeć o tym, że jestem na pierwszym miejscu i wyprzedziłam 29-cio letnią pisarkę :) Szczerze mówiąc jako czternastolatka jest to dla mnie ogromny zaszczyt! Książki zaczęłam czytać w wieku trzech lat i może to mnie skierowało na tą stronę :DD
Nie potrafię ci podziękować w żaden godny sposób, więc mogę dalej skromnie dedykować ci posty w nadziei, że NA RAZIE to wystarczy :) Pomyślę jeszcze nad zmodyfikowaniem strony, by umieścić gdzieś twój nick, Lily Lou :)
Jesteś wielka, po prostu cię kocham ♥ Dziękuję.
Hermiona
Uwierz, że nie ma za co dziękować. Zresztą ja niczego od ciebie nie oczekuję - mi wystarczy, że przeczytasz mój komentarz i się przy nim uśmiechniesz. ;) Co do tego listu... Wiedziałam, że cię zaskocze, z pewnością myślałaś, że poprostu chciałabym tak zrobić. Ale skoro chcę to dlaczego mam tego nie zrobić, prawda? Z pewnością Poczta Polska nam zbyt nie pomoże z szybkim dotarciem listu. Liczę jednak, że do wakacji powinien zostać przeczytany, więc jest prawdopodobieństwo, że także twoje rozdziały, bo wyraziłam się w liście mniej więcej tak jak w komentarzach dla ciebie. Jeśli Rowling będzie miała możliwość przetłumaczenia strony to myślę, że jeśli list dotrze i tak dalej to przeczyta te rozdziały. Mam taką ogromną nadzieję!
UsuńKocham Cie! po prostu Wielbie :* rozdzial booooskiiii :) czekam na kolejny! mam nadzieje ze bd juz jutro :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Naaatuuuu <3
Kasiu, mam do ciebie prośbę. Czy mogłabyś podać mi swój adres e-mail?
OdpowiedzUsuńA najlepiej napisz do mnie: lily.lou@onet.pl
Czekam na wiadomość <3
Pozdrawiam
Wow*_*
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej:)
http://garden-ofstories.blogspot.com/ i zapraszam do mnie :)
Voldemort *.*
OdpowiedzUsuńNie wiem co mam powiedzieć, wszystko jest już napisane...
OdpowiedzUsuńZadowolisz się tak mało znaczącymi słowami: piękne, niesamowite, idealne, perfekcyjne, cudowne itp.?
Słońce, jesteś WIELKA!!! Nie potrafię znaleźć innych (eeeeeeeeeeeem?) epitetów? :D
Nie spodziewałam się, że Bella i Dołohow będą ze sobą krecili, ale rób tak dalej, to już niedługo wydadzą Ci tego bloga w formie książki, bo serio- należy Ci się to. ♥
-Wiktoria