Ponad tysiąc wejść :* Dziękuję wam :D Uff, przepraszam, że tak długo nie było nowego wpisu, ale natchnienia brakowało :D I wybaczcie za tak rzadkie odwiedzanie waszych blogów - brak czasu -,- Już się poprawiam! Od razu po dodaniu tego wpisu biegnę do was "na zwiady" :DD Okej, wpis z dedykacją dla : Mojej Wiki oczywiście (♥), OliFFki (♥), Honeyed Girl, Lily Lou, Destiny Chase i ~Miony :) - no to się rozpisałam :D Zapraszam...
III ~ "Język może ukryć prawdę, ale oczy nigdy."
~ ~ ~
Bellatrix siedziała na posadzce patrząc tępo w okno. Była szósta rano, a ona nie zmrużyła jeszcze oka. Kolejna łza spłynęła zygzakiem po jej zaczerwienionym policzku, by w ślad za innymi ukryć się w mokrym kołnierzyku dziewczyny. Nie wiedziała właściwie czemu płacze. Wieczorem opuściła dormitorium by ukryć się przed wścibskimi współlokatorkami i zajęła miejsce na podłodze korytarza prowadzącego do Izby Pamięci. Rozmazany tusz do rzęs upaprał jej koszulę, rozwiązany krawat leżał pomięty kilka stóp od właścicielki, a rajstopy wyglądały jakby przeżyły wojnę światową. Co rusz w nocy odwiedzał ją jakiś skrzat domowy upraszając usilnie o powrót do lochów, ale ta siedziała uparta jak osioł nie reagując wcale na obecność tych stworzeń. O tej porze nie było już przy niej nikogo. Mogła sama w ciszy i w skupieniu przemyśleć wszystko co się zdarzyło. Na pewno nie mogła się zakochać. Ona nie znała tego chłopaka, jego rodziny, pochodzenia... A co jeśli byłby brudnej krwi? Wzdrygnęła się. Jednak nie dostałby się do Slytherinu... Dlaczego nie strzeliła mu wtedy w twarz? Nocne wizyty, patrzenie sobie w milczeniu w oczy, doradzanie jej i... I nagle takie coś. Nie, na pewno się nie zakochała. Zagłuszając rozsądek podniosła się powoli z podłogi i rozmasowała kark. Pozbierała swoje rzeczy i ruszyła do sypialni. Może uda jej się jeszcze zasnąć? Z taką myślą ułożyła się na łóżku z baldachimem i zamknęła powieki.
~ Tego samego dnia...
- Biegiem! Szybciej! - wpadła jak huragan do klasy eliksirów i omiotła wzrokiem pomieszczenie.
Za nią jak na zawołanie wkroczyła Alecto.
- Dłużej nie można było? - zapytał profesor Slughorn.
- Przepraszamy. - powiedziały chóralnie i zajęły miejsce w ławce na końcu klasy.
- Kontynuując... - nauczyciel odwrócił się tyłem do klasy i zaczął krążyć przy tablicy. Lekcja dłużyła się niemiłosiernie. Wskazówki zdawały się przesuwać o połowę wolniej, a zegar wyglądał jakby był specjalnie w ten sposób zaczarowany.
- Psst... Bella... - mruknął jakiś przystojny chłopak z ławki obok wyciągając różdżkę.
- Czego chcesz, Dołohow? - warknęła.
- Popatrz tylko na to. - i nagle jak z torpedy z magicznego przedmiotu wystrzeliła żaba, która wylądowała w kociołku pulchnego człowieka.
- A teraz trochę czosnku i... OOOOOCH! Wielkie nieba!
Fioletowa maź oblepiła salę, profesora i siedzących najbliżej Ślizgonów. Uczniowie ryknęli śmiechem.
- Amatorka... - mruknęła Bellatrix sięgając po swoją różdżkę. - Pokażę ci jak to się robi.
Wykonała delikatny gest dłonią prawie wcale nie ruszając wargami. Rozległ się głuchy świst i nauczyciel odskoczył jak oparzony od kotła. Kolorowe macki oplotły go całego i zaczęły nim trząść, potem postawiły go na ziemi, okręciły go parę razy, podrzuciły w powietrze i.. Nie do wiary! One tańczą! Złowieszczy rechot ogarnął pomieszczenie. Antonin kiwnął głową z uznaniem w stronę nastolatki. Dopiero wtedy ta przestała czarować nauczyciela i zaczęła szybko "czytać coś w podręczniku".
- Kto... Kto to zrobił?! - wydusił uwalniając się z uścisku tęczowych łap, ale w odpowiedzi uzyskał tylko stłumiony chichot. - Nikt się nie przyzna? Cóż... Wszyscy dostają szlaban!
- To ja! - Dołohow zerwał się z krzesła.
Black spojrzała na niego ze zdziwieniem. Zmarszczyła czoło i zlustrowała go wzrokiem, ten tylko wzruszył ramionami.
- Cóż... W takim razie... Środa, ósma wieczór w moim gabinecie, przez dwa tygodnie... - rozejrzał się po upapranej mazią klasie. - Na dziś... Koniec zajęć.
Ślizgoni zerwali się z krzeseł i czym prędzej opuścili salę. Alecto kroczyła korytarzem obok Belli popychając jakiegoś pierwszoroczniaka. Nie minęło parę chwil, a dogonił je Antonin z Amycusem.
- Czego chcesz, Dołohow? - powiedziała jakby od niechcenia.
- To samo pytanie od pięciu lat... Jeszcze ci się nie znudziło?
- Nie, stara miłość nie rdzewieje.
Uniósł wysoko brwi.
- Miałam na myśli to pytanie! Kretyn. Do rzeczy, nie mam za wiele czasu.
- Jak zawsze...
- A co cię to interesuje? - prychnęła blondynka.
- Nie wtrącaj się Carrow.
Dziewczyna popchnęła go na stojącą obok zbroję.
- Moje nazwisko wymawiaj z szacunkiem, plugawe dziecko, albo inaczej porozmawiamy. - machnęła włosami i poszła przodem.
- Czasami łatwo się denerwuje. - mruknął Amycus i wyciągnął rękę do czarnowłosego.
- Zdążyłem zauważyć. A ty dokąd? - zawołał za Bellą, która stopniowo oddalała się od dwóch chłopaków. - Jeszcze nie skończyłem.
- Ale ja skończyłam. Dręczysz mnie od pięciu lat. Mam tego po prostu dosyć!
Dogonił ją szybko i poruszał brwiami w górę i w dół.
- Ale i tak mnie kochasz? - wyszczerzył zęby.
- Chciałbyś. - zaśmiała się.
- Jeszcze zobaczymy! - uśmiechnął się.
- Chyba guza na twoim czole! - skończyła i weszła do pokoju wspólnego.
Rzuciła torbę na krzesło i omiotła wzrokiem pomieszczenie. Było w nim pełno osób. Nagle poczuła, że coś oplata jej nogi.
- Bellaaa! - krzyknęła młoda dziewczynka.
- Cyziu, co ty wyrabiasz? - wygięła usta w dziwnym uśmiechu, odczepiła siostrę od siebie i posadziła na fotelu.
- Wiesz co?
- No co?
- Ten kretyn - wskazała palcem na jakiegoś jedenastolatka z podbitym okiem - Nazwał mnie dziś rozpieszczoną córeczką rodziców.
- Cyziu...
- Hmm?
- On zawsze tak wyglądał? - zaśmiała się.
- No wiesz...
- Hahah, dobrze młoda... Nie daj sobą pomiatać. - poczochrała jej włosy. - Ale następnym razem polecam użyć różdżki. - puściła jej oko - Tarantallegra może się przydać.
- Zaklęcie niekontrolowanego pląsu nóg? Da się załatwić. - szepnęła i pobiegła w stronę znajomych.
- Moja krew. - uśmiechnęła się pod nosem.
Wspięła się jeszcze po schodach na górę, spakowała swoje książki i udała się do klasy transmutacji. Nie było to małe pomieszczenie. Miało z dwadzieścia obszernych trzyosobowych ławek, na ścianach wisiały portrety znanych czarodziei, a w wielkiej, zakurzonej komodzie za drewnianym biurkiem profesor Merrythought leżały przedmioty najróżniejszej postaci. Pióra z mysimi ogonami, pudełka na ciastka kraczące jak sroka, dzbanki do herbaty z króliczymi uszami i wiele, wiele innych. Usiadła obok Alecto patrząc na jej zdenerwowaną twarz.
- Al, wszystko gra? - zapytała.
- Może być. - burknęła i schowała się za podręcznikiem.
No tak, z tą dzisiaj nie porozmawia.
- Dobrze, droga młodzieży. Proszę otworzyć książki na stronie... O, pan Yaxley, dobrze, że pan już jest.
- Przepraszam, nie mogłem znaleźć klasy.
Po ciele Bellatrix przebiegły ciarki. Obróciła się powoli i zobaczyła wysokiego blondyna o niebieskich oczach, który stał teraz przed nią, w świetle dziennym i jak gdyby nigdy nic podawał dłoń Dołohowowi. Zdawało jej się, że czas stanął, gdy ten spojrzał na nią przez ułamek sekundy, a potem przypomniały jej się słowa, które wypowiedział... Jej największy koszmar siedział w tej samej sali co ona i szczerzył się ot tak do jej znajomych. Tego nie mogła znieść. Zerwała się z krzesła i w pośpiechu opuściła klasę nie zwracając uwagi na krzyki nauczycielki. Wpadła do lochów i rzuciła się na łóżko w pokoju wspólnym, które niestety ktoś już zajmował.
- Bells, nic ci nie jest?
Uniosła głowę i spojrzała w przerażone oczy Andromedy.
- Nie, ja tylko... Co to jest? - spytała patrząc ze strachem na mały pomięty zwitek pergaminu, podpalany i miejscami poplamiony czymś czerwonym.
- Ktoś... Ktoś zostawił to przyczepione do drzwi twojego dormitorium. - pisnęła cicho łapiąc wypadający jej z rąk kubek herbaty.
Brunetka zamarła. Wpatrywała się tępym wzrokiem w napis, którego nigdy w życiu nie chciałaby ujrzeć.
"Mam twoją siostrę... Koszmar dopiero się zaczyna."
~ ~ ~
No i skończyłam... Łeheheheh :D Nie zabijajcie mnie proszę :P To tylko taki dodatek noworoczny ode mnie :)) Nie jestem z niego taka dumna, bo weny mi brakowało przez dłuży czas i zdań nie mogłam skleić, no ale trudno. Ach, tak! Życzenia ^^ No więc : Pięknych fajerwerek, udanej imprezy sylwestrowej, dużo szczęścia, miłości i radości na Nowy Rok, nowych pomysłów, planów i marzeń do pomyślnego zrealizowania i mnóstwo magii by na zawsze gościła w waszych sercach!!
♥ HAPPY NEW YEAR ♥
HA! PIERWSZA! Więc tak, ŚWIETNE, GENIALNE, BOSKIE, CHCĘ WIĘCEJ, WIĘCEJ, WIĘCEJ. Nie spodziewałam się, że to Yaxley, serio. Myślałam najpierw, że Lucjusz bo blond włosy, a może Rudolf? Ale on nie jest blondynem... Ale dlaczego on to wszystko robi? Dlaczego stanie się dla Belli koszmarem? Pokręcony koleś. CZEKAM NA NN Z NIECIERPLIWOŚCIĄ!
OdpowiedzUsuńA no i jeszcze życzę Ci oczywiście weny! Żeby rok 2013 był dla Ciebie bardzo szczęśliwy, zdrowia przede wszystkim i wszystkiego o czym marzysz!
Cudo, cudo cuuudoooo ♥♥♥
OdpowiedzUsuńMyślałam że to Rudolf... Ale YAXLEY?? Zdziwiło mnie to :D
Czekam na nn, dużo weny i szczęśliwego New Year :D
Twoje opowiadanie jest niesamowite. Naprawdę mi się podoba, masz genialna wyobraźnię, gdyż pisanie takiej historii na pewno jest trudniejsze niż schematyczne pairingi postaci jak Harry i Hermiona. Ty wracasz do przeszłości. I bardzo mnie to intryguje. Pisz dalej, masz talent :)
OdpowiedzUsuń~Kirsta
Śietnie ,cudownie ,fenomenalnie ...zabrakło mi słów ;). Bella i ten jej charakter ,kocham to ^^ . Dużo się dzieje i to lubię. Czuję ,że teraz Bella się wścieknie ,nie ma co :D. Zaskakujesz mnie ,oczywiśie pozytywnie. Tobie też życzęudanego Sylwka ;]. Dzięki za dedyk ,przepraszam jeżli zrobiłam jakieś literówki ale piszę z telefonu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział! Tylko co ma do rzeczy Yaxley ?I co się stało Cyzi ?
OdpowiedzUsuńNo cóż widzę, że znowu masz zamiar trzymać nas w niepewności. Nie lubię tego, ale mam przeczucie, że warto będzie czekać ;)
W takim razie: Szczęśliwego Nowego Roku, dużo weny, super Sylwestra i zdrowia - ono jest najważniejsze ;)
Pozdrawiam,
Nessie :*
Ale super rozdział!!! W ogóle, Twój blog jest zaje-fajny! Poleciła mi go chyba wczoraj, albo przed wczora koleżanka. Od razu spodobała mi się tematyka : Wow! Bellatrix?! W roli głównej?! - taka mniej / więcej była moja pierwsza reakcja. No cóż, ja również życzę Wam Szczęśliwego Nowego Roku!!! :**
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)) AAlexa
Wow! Extra rozdział!!! Zaskoczyło mnie to, że tajemniczym blondynem okazał się Yaxley!!! o.O Umiesz nieoczekiwanie wprowadzać nowe nazwiska i postacie, z pewnością! I również życzę Szczęśliwego, Magicznego Nowego Roku!! ;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Evelinee ;D
Cyzia pobiła chłopaka *_* to takie urocze ;)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że ten blondyn to będzie Lestrange!
Ale bardzo mi się podoba ;) /MArta W.
Ggrr ty oddawaj siostrę!Potrafisz trzymać człowieka w niepewności. Super rozdział opłacało się czekać. Przez ciebie teraz cały czas myślę co dalej będzie. Zapraszam do mnie jeżeli jeszcze nie czytałaś
OdpowiedzUsuńhttp://mionagreangerfremione.blogspot.com/
Niesamowicie- jak zawsze. ♥
OdpowiedzUsuńJestem z Ciebie dumna, że taki świetny rozdział wyszedł spod twoich palców bez mojej pomocy- zgaduję, że Oliwka miała jakiś wkład. Jeśli tak to ona jest lepsza ode mnie. :D
No nie ważne. Yaxley... Nie spodziewałam się. ^^
Nic Ci nie życzę, bo jutro do Ciebie zadzwonię z życzeniami. Żeby nie było WENY WENY I JESZCZE RAZ WENY!!! ♥
Zapraszam do mnie:
http://luna-and-george-love-story.blogspot.com/
-Wiktoria
Znakomity ! Dziękuje za "dedyk ! :*
OdpowiedzUsuńDobrze że dzisiaj dodałaś ! <3
Slughorn tańczący z mackami ♥ Kocham też rozdział!
I że Dołohow wstawił się za Bellą ?? O.o
Jesteś genialna ... ! Pisz pisz już nie mogę się doczekaĆ następnego rozdziału !
Szcześliweog 2013 ! Pozdrawiam Ginny (Olifka)
Boże, cudo *-*
OdpowiedzUsuńNie wyszło? NIE WYSZŁO?
Wyszło! I to dobrze <3 Czzy dowiem się co to za blondyn?:D
Heej, dzięki za dedyk, to miłe <3
Proszęęę PIIIIIISSZZZZZ! :D
PS. Najprawdopodobniej pojawi się nowy rozdział o północy w Nowy rok na http://dopoki-zyje-mam-nadzieje.blogspot.com/ ♥ Myślę, że zajrzysz <3
Spragniona nowych rozdziałów,
~Miona
Po pierwsze, dziękuję za dedyk ;)
UsuńPo drugie: Wspaniałe!
Yaxley? Ani przez moment o nim nie pomyślałam ;). Czy to on porwał Cyzię?? Czy jeszcze ktoś inny? Rozdział jak zawsze świetny, tylko trochę krótki ;*. Czekam na następny i Życzę Weny w następnym roku, by cię nie opuszczała, dużo szczęścia, miłości i oczywiście magii ^^.
PS. Zapraszam dziś do mnie, najprawdopodobniej wstawię nowy rozdział po południu ;).
Honeyed girl.
SUPER, GENIALNE ! Nigdy bym nie pomyślała, że tak mnie to wciągnie ! Zadziwiasz mnie dziewczyno ! Pisz, pisz, jak najszybciej, żebym mogła normalnie funkcjonować i spać.
OdpowiedzUsuńCzy ja już mówiłam że lubie tego chłopaka? xd No i Cyzia, słodko. Nie lubie się powtarzać ale pisz dalej. <3 - Wicia.
OdpowiedzUsuńZapraszam na rozdział 5 na blogu : wcieniukryjesiemagia.blogspot.com!
OdpowiedzUsuńSorki za spam, ale chcę mieć pewność, że wszyscy zostaną powiadomieni :*
Pozdrawiam,
Nessie
Zostałaś nominowana do Libster Blog Award
OdpowiedzUsuńkaaczkaaxd.blogspot.com
Cyzia jest takim kochanym malcem, który leje chłopaków po kątach, a tym czasem ten koleś ją... porywa?! No nie... Jak mogłaś! Zupełnie nie spodziewałam się czegoś takiego... A ona jeszcze się zastanawiała czy przypadkiem się w nim nie zakochała. Oj, nie mów, że nie miałaś weny, bo rozdział magicznie niesamowity! Poprostu cudo! Widać że masz mnóstwo pomysłów! A ta notka jest najbardziej zaskakująca w historii tego bloga (a może nawet i Twojego poprzedniego?).
OdpowiedzUsuńPisz, pisz, pisz więcej! Pragnę twoich opowiadań jak niczego innego na świecie! Nie ważne, że nie dodajesz zbyt często! Ważne, że jest i jesteś zadowolona z tego co napisałaś ;)
Standardowo życzę weny, której podobno tym razem Ci zabrakło. (osobiście uważam, że rozdział jest boski, boję się już co to będzie jak twoja wena wróci!)
Ps: WIELKIE dziękuje za dedykacje! To dla mnie baaaaaaaardzooooooooooo miłe! Ciągle szczerze się do monitora, gdy o tym pomyśle. Ahh... Jeszcze raz ogromne: Dziękuję! :3
To dla mnie wręcz zaszczyt ;)