I ~ "Bo w oczach tkwi siła duszy."
~ ~ ~
Dom Blacków położony kilkanaście minut od dworca nie był wyjątkowo przyjaznym miejscem. Wszędzie pachniało stęchlizną, meble pokrywał kurz, a skrzat domowy robił co mógł by uprzykrzyć gościom wizyty. Jak mówił chciał "mieć panią tylko dla siebie". Może dlatego Bellatrix tak lubiła stamtąd wyjeżdżać. Za każdym razem, gdy wsiadała do auta cieszyła się, że nie będzie musiała oglądać tej rudery przez najbliższe 10 miesięcy. Wyszła z samochodu rozcierając sobie kark.
- Nie mógłbyś następnym razem załatwić czegoś wygodniejszego? - mruknęła w stronę ojca.
- Niestety, ci mugole w życiu nie wymyślili czegoś proporcjonalnego do naszej wyższości krwi. - burknął.
Piętnastoletnia czarodziejka wywróciła oczami i wyciągnęła rękę w stronę kierowcy, który wyjmował bagaże.
- Ruchy... - zaczęła nerwowo tupać nogą.
Mężczyzna wyciągnął ogromny kufer i położył go na wózku, po czym wyjął klatkę z trzepoczącym skrzydłami puchaczem.
- Ostrożniej może! - syknęła wyrywając go z dłoni szofera.
Sowa czując dotyk właścicielki natychmiast się uspokoiła i ukryła głowę w piórkach.
- Nikt nie ma szacunku dla ludzi naszego pokroju... - mruknęła pchając wózek.
Nie minęła chwila, a już stała na peronie 9 i 3/4. Wciągnęła głośno powietrze i rozejrzała się po stacji.
"Wszędzie pełno mugoli" - wzdrygnęła się na samą myśl o nich. Gdy z barierki wybiegł jej ojciec z siostrami, ucałowała go w oba policzki, zabrała resztę bagaży i weszła do pociągu. Andromeda od razu pognała do przedziału, w której siedzieli jej ślizgońscy przyjaciele. Bella ukucnęła przy najmłodszej dziewczynce i szepnęła jak najciszej:
- Słuchaj, Cyziu. Ja teraz pójdę usiąść sobie wygodnie, a ty znajdź sobie gdzieś miejsce, dobrze? - otarła łzę z policzka blondynki.
- A nie mogę usiąść z tobą? - pociągnęła nosem.
Brunetka pogłaskała ją po głowie.
- Nie za bardzo. No, a teraz... - otworzyła jej drzwi. - Dasz sobie radę.
Nie minęła chwila, a z jednego z wagonów rozległ się donośny głos:
- Bellatrix! Idziesz?
Dziewczyna rzuciła ostatnie, dodające Narcyzie otuchy spojrzenie i pobiegła w tamtą stronę. Zapatrzyła się w zamykające drzwi. Przyspieszyła kroku, gdy nagle poczuła silny ból w lewym ramieniu. Odwróciła się gwałtownie i spojrzała w niebieskie oczy piętnastoletniej Ślizgonki. Znała ją tylko z widzenia, ale nie zwracała teraz na to uwagi.
- Jak łazisz, pokrako? - syknęła.
Jednym susem znalazła się przy przydziale swoich znajomych i ze zgrozą stwierdziła, że jest pełny. Weszła do środka.
- Sory, Bell, ale już nie ma miejsc. - zaśmiał się jakiś chłopak o czarnych włosach.
- I tak nie chciałam tu siedzieć. - prychnęła zatrzaskując drzwi.
Zerknęła jeszcze raz na blondynkę patrzącą na nią w oszołomieniu.
- I co się tak patrzysz?
- Zastanawiam się co ty widzisz w tych pajacach. - wywróciła oczami i zaczęła szukać wolnego miejsca.
Po chwili namysłu brunetka podniosła swoje rzeczy i ruszyła za nią.
- A co cię obchodzą moi przyjaciele?
- Przyjaciele... - zadrwiła. - Myślałam, że przyjaciele się ot tak nie wystawiają.
- To akurat nie jest twoja sprawa.
- Może i nie moja, ale musisz przyznać mi rację. - weszła do pustego wagonu kładąc kufer u góry. Usiadła i zarzuciła włosami. - Jeśli ktoś cię traktuję jak ścierkę do podłogi, nie powinno się tego kogoś nazywać przyjacielem. Dlatego nie lubię ludzi.
Bellatrix poszła w ślady tajemniczej dziewczyny i weszła do przedziału. Zajęła miejsce naprzeciw niej i zaczęła badać ją wzrokiem.
- A tobie ktoś pozwolił tu usiąść? - burknęła.
- A ktoś zabronił?
- Słyszałaś chyba, że nie lubię ludzi? Nie mam do nich zaufania.
- Chyba jedna podróż nic ci nie zrobi?
- Skąd mogę to wiedzieć. Nie znam cię.
- Zawsze możemy się poznać.
- Wiesz, zazwyczaj też nie koleguję się z ludźmi, którzy drą się na mnie pędząc jak szalone przez korytarz i strasząc mojego szczura. - uniosła brwi.
- Ma się ten charakterek. - zażartowała. - Jestem Bellatrix, Bellatrix Black. - wyciągnęła rękę.
Piętnastolatka spojrzała na nią nieufnie.
- Alecto, Alecto Carrow * - chwyciła jej dłoń powoli.
- Carrow... Coś mi to mówi. Czysta krew?
- Jakby inaczej. A co cię to interesuje?
- Nie toleruję szlam. - syknęła.
- Brudne, nieczyste dzieci, niewydarzonych rodziców. - odparła.
- Czuję, że się polubimy. - uśmiechnęła się.
Rozmawiały długo, parę godzin. Chwilę śmiechu przerwało im nagłe pojawienie się wysokiego blondyna w przejściu.
- Alecto, tu jesteś! - ucieszył się. - Zaraz Hogwart. - jego spojrzenie zatrzymało się na sekundę na Belli. Po paru minutach oderwał wzrok i opuścił przedział.
- Kto to był? - zapytała, gdy wdziała już szatę przez głowę.
- Aaa... To tylko mój nadopiekuńczy braciszek. - prychnęła. - Nie lubię zbytniej troskliwości...
Dziewczyna zacisnęła zęby lecz nic nie odpowiedziała. Wysiadła z pociągu na zimny, tonący w ciemności dworzec. Na końcu peronu paliła się tylko jedna latarnia, nie licząc oczywiście podręcznej lampy gajowego.
- Pirszoroczni do mnie! Tutaj, tutaj pirszoroczni! Pirszoroczni! Ej, ty tam! - wskazał na małego brązowowłosego chłopca. - Żadnych fajerwerków! Okej, wszyscy są! No to za mną! Do łódek!
Cała parada jedenastolatków ruszyła ze strachem w oczach za grubym, wysokim człowiekiem. Bellatrix wodziła wzrokiem po tłumie małolatów, gdy poczuła delikatne pociągnięcie za łokieć.
- Idziesz? - szepnęła Alecto odchodząc w stronę powozu.
Czarnowłosa dogoniła ją szybko i teraz kroczyły ramię w ramię po skutej delikatnie lodem ziemi.
- Najmroźniejszy wrzesień jaki przeżyłam. - wzdrygnęła się.
- Taaak, masz rację. - odparła. - Wiesz co? - dodała po chwili. - Mój brat będzie jechał z nami powozem. Chyba ci to nie przeszkadza?
- Nie, skądże znowu. - uśmiechnęła się.
Wskoczyła do karety i rozsiadła się przy oknie. Wyjrzała przez nie wpatrując się dokładnie w taflę jeziora, po której przesuwały się delikatnie błyski światła. Odwróciła się i od razu natrafiła na czujny wzrok blondynki. Ta nie czekała długo na odpowiedź.
- Moja siostra Narcyza jest tu pierwszy rok.
Alecto pokiwała znacząco głową. Spojrzała na czubki swoich butów i milczała. Po pewnym czasie do środka wsiadł Amycus Carrow z kolegą. Do powozu wpakował się jeszcze jakiś nieznajomy czternastolatek z dziewczyną i dopiero wtedy powóz ruszył. Bella zmierzyła obcą dwójkę spojrzeniem i z odrazą odwróciła wzrok - Gryfoni. Jechali około 45 minut. Wyskoczyli puszczając parę z ust. W środku było strasznie duszno. Z ulgą odetchnęli świeżym powietrzem i skierowali się do Wielkiej Sali. Powędrowali do stolika przy którym siedziała już większa część osób ze Slytherinu. Gdy tylko się do niego zbliżyli, z jednego końca odezwało się wesołe wołanie.
- Bellatrix! Chodź do nas!
Dziewczyna odwróciła się w stronę niebieskookiej i spojrzała na nią pytającym wzrokiem.
- Chcesz to idź. - prychnęła.
- Nie chcę. Ktoś powiedział, że chcę?
- Widzę jak na nich patrzysz. Nikt nie zadaje się z takimi jak ja. Nie psuj sobie reputacji.
Brunetka zerknęła na nią badawczo.
- Idziesz, czy nie?! - ktoś znowu krzyknął.
- Zamknij się, Dołohow*! - warknęła. - Nie widzisz, że rozmawiam, kretynie?
Zarzuciła włosami i usiadła na miejscu.
- Zostaję tu. - powiedziała stanowczo.
- Uparta jesteś. - odpowiedziała z podziwem blondynka.
- Wiem o tym, dziękuję.
- A jak to nie był komplement?
- Nie wydaje mi się.
Ich rozmowę przerwał donośny głos profesor Merrythought*.
- Uwaga, moi drodzy! Oto jest tiara przydziału. Proszę włożyć ją na głowę i posłuchać do jakiego domu jest się przyjętym. Zapraszam! Będę czytać nazwiska w kolejności alfabetycznej! Na początek Alloma Kate!
Każdy po kolei wkładał na głowę starą czapkę i biegł do witającego go okrzykiem stołu. Nareszcie nadszedł czas na małą Cyzię. Wystraszona blondynka usiadła na stołku. Ledwo tiara dotknęła czubka jej głowy ryknęła na cały głos:
- SLYTHERIN!
Uradowana dziewczynka w podskokach pobiegła do Ślizgonów. Usiadła obok rudowłosej dziewczynki kiwającej jej energicznie ręką. Wielu nowych pierwszoroczniaków trafiło właśnie do ich domu. Po krótkiej przemowie Dumbledore'a, stoły pokryły się jedzeniem i wszyscy zachłannie rzucili się na przysmaki. Potem nadeszła kolej deserów. Bellatrix siedziała masując sobie brzuch. Nagle wymsknęło jej się głośne ziewnięcie. Zatkała buzię dłonią i wstała.
- Wiesz co? Ja już chyba pójdę do sypialni. Do jutra. - pożegnała się.
Szła samotnie mijając co chwila uczniów z innych domów. Wtem poczuła, że ktoś lub coś ciągnie ją za szatę. Odwróciła się gwałtownie pchając to na ziemię. Rozległ się płacz i na ciemnej posadzce nagle znalazła się jej siostra.
- Oj Cyziu, nie płacz. Cyziu, przepraszam... Cyziu, USPOKÓJ SIĘ! - krzyknęła.
Blondynka spojrzała na nią wystraszonym wzrokiem. Starsza siostra nigdy nie odezwała się do niej w taki sposób.
- Bo ktoś nas usłyszy... - mruknęła.
- Wsty-wstydzisz się mnie? - zapytała pociągając noskiem.
- Nie, ale... Po prostu... Nie powinnyśmy robić tyle hałasu. Chodźmy. - pomogła jej wstać i zaprowadziła ją do lochów słuchając jej historii pod tytułem "jak było w szkole".
- ... No, a potem ten John krzyknął na cały głos "Ej, ty wielki grubasie!". Hagrid tak się zdenerwował, że jak się odwrócił to przez przypadek wepchnął go do wody! - zaśmiała się. - A... A tobie co powiedziała tiara podczas przydziału? - spytała nagle zmieniając temat.
- Wiesz... - podrapała się po głowie. - Nie pamiętam. - skłamała.
- Aha, okej. - westchnęła cicho.
Stanęły przed kamienną ścianą.
- Nowe hasło to "mroczna dusza" - powiedziała siostrze na ucho. - Chcesz spróbować? - spytała przygryzając wargi.
- Pewnie! - pisnęła. - Mroczna Dusza.
Wtedy coś zaskrzypiało, zgrzytnęło i przed nimi ukazało się urządzone przytulnie wnętrze pokoju wspólnego. Ściany pokrywała mocna czerń, sofy były w różnych odcieniach zieleni, a w kominku wesoło igrał płomień.
- No, powinnaś już lecieć spać. Musisz odpocząć przed jutrzejszym dniem. - poczochrała Narcyzę po głowie.
- Dobranoc! - przytuliła ją. - Jesteś najlepszą siostrą na świecie!
Młoda Black pognała na górę, a Bella z ulgą opadła na kanapę.
- Nareszcie sama... - westchnęła.
- Czyżby na pewno? - mruknął męski głos.
Podniosła energicznie głowę i zobaczyła, że na krześle w kącie siedzi chłopak.
- Kim ty jesteś? - zapytała podejrzanie.
Ukazał się przed nią niebieskooki blondyn chyba z jej rocznika.
- Kimś kto cię zna, a kogo ty najwidoczniej nie znasz... Bello.
Poruszyła się niespokojnie na miejscu i usiadła. Zajął pufę obok niej i odgarnął jej włosy z czoła. Spojrzała mu w oczy i zobaczyła w nich jakby coś a'la promyk nadziei. Osobnik wstał, szepnął "dobranoc" i odszedł pozostawiając skołowaną piętnastolatkę samą. Dziewczyna nie wiedziała co zrobić. Wyprostowała się i ruszyła po schodach do dormitorium. Tam zrzuciła ubrania, weszła pod prysznic, założyła flanelową koszulę i wskoczyła do łóżka. Zamknęła oczy i nie mogąc zapomnieć tego jasnego blasku, tonącego w ciemnym błękicie zasnęła.
~ ~ ~
No więc oto był rozdział 1-szy. Mam nadzieję, że wam się spodobał :) Jeśli przeczytałeś - zostaw komentarz będzie mi bardzo miło. :D
Nie minęła chwila, a już stała na peronie 9 i 3/4. Wciągnęła głośno powietrze i rozejrzała się po stacji.
"Wszędzie pełno mugoli" - wzdrygnęła się na samą myśl o nich. Gdy z barierki wybiegł jej ojciec z siostrami, ucałowała go w oba policzki, zabrała resztę bagaży i weszła do pociągu. Andromeda od razu pognała do przedziału, w której siedzieli jej ślizgońscy przyjaciele. Bella ukucnęła przy najmłodszej dziewczynce i szepnęła jak najciszej:
- Słuchaj, Cyziu. Ja teraz pójdę usiąść sobie wygodnie, a ty znajdź sobie gdzieś miejsce, dobrze? - otarła łzę z policzka blondynki.
- A nie mogę usiąść z tobą? - pociągnęła nosem.
Brunetka pogłaskała ją po głowie.
- Nie za bardzo. No, a teraz... - otworzyła jej drzwi. - Dasz sobie radę.
Nie minęła chwila, a z jednego z wagonów rozległ się donośny głos:
- Bellatrix! Idziesz?
Dziewczyna rzuciła ostatnie, dodające Narcyzie otuchy spojrzenie i pobiegła w tamtą stronę. Zapatrzyła się w zamykające drzwi. Przyspieszyła kroku, gdy nagle poczuła silny ból w lewym ramieniu. Odwróciła się gwałtownie i spojrzała w niebieskie oczy piętnastoletniej Ślizgonki. Znała ją tylko z widzenia, ale nie zwracała teraz na to uwagi.
- Jak łazisz, pokrako? - syknęła.
Jednym susem znalazła się przy przydziale swoich znajomych i ze zgrozą stwierdziła, że jest pełny. Weszła do środka.
- Sory, Bell, ale już nie ma miejsc. - zaśmiał się jakiś chłopak o czarnych włosach.
- I tak nie chciałam tu siedzieć. - prychnęła zatrzaskując drzwi.
Zerknęła jeszcze raz na blondynkę patrzącą na nią w oszołomieniu.
- I co się tak patrzysz?
- Zastanawiam się co ty widzisz w tych pajacach. - wywróciła oczami i zaczęła szukać wolnego miejsca.
Po chwili namysłu brunetka podniosła swoje rzeczy i ruszyła za nią.
- A co cię obchodzą moi przyjaciele?
- Przyjaciele... - zadrwiła. - Myślałam, że przyjaciele się ot tak nie wystawiają.
- To akurat nie jest twoja sprawa.
- Może i nie moja, ale musisz przyznać mi rację. - weszła do pustego wagonu kładąc kufer u góry. Usiadła i zarzuciła włosami. - Jeśli ktoś cię traktuję jak ścierkę do podłogi, nie powinno się tego kogoś nazywać przyjacielem. Dlatego nie lubię ludzi.
Bellatrix poszła w ślady tajemniczej dziewczyny i weszła do przedziału. Zajęła miejsce naprzeciw niej i zaczęła badać ją wzrokiem.
- A tobie ktoś pozwolił tu usiąść? - burknęła.
- A ktoś zabronił?
- Słyszałaś chyba, że nie lubię ludzi? Nie mam do nich zaufania.
- Chyba jedna podróż nic ci nie zrobi?
- Skąd mogę to wiedzieć. Nie znam cię.
- Zawsze możemy się poznać.
- Wiesz, zazwyczaj też nie koleguję się z ludźmi, którzy drą się na mnie pędząc jak szalone przez korytarz i strasząc mojego szczura. - uniosła brwi.
- Ma się ten charakterek. - zażartowała. - Jestem Bellatrix, Bellatrix Black. - wyciągnęła rękę.
Piętnastolatka spojrzała na nią nieufnie.
- Alecto, Alecto Carrow * - chwyciła jej dłoń powoli.
- Carrow... Coś mi to mówi. Czysta krew?
- Jakby inaczej. A co cię to interesuje?
- Nie toleruję szlam. - syknęła.
- Brudne, nieczyste dzieci, niewydarzonych rodziców. - odparła.
- Czuję, że się polubimy. - uśmiechnęła się.
Rozmawiały długo, parę godzin. Chwilę śmiechu przerwało im nagłe pojawienie się wysokiego blondyna w przejściu.
- Alecto, tu jesteś! - ucieszył się. - Zaraz Hogwart. - jego spojrzenie zatrzymało się na sekundę na Belli. Po paru minutach oderwał wzrok i opuścił przedział.
- Kto to był? - zapytała, gdy wdziała już szatę przez głowę.
- Aaa... To tylko mój nadopiekuńczy braciszek. - prychnęła. - Nie lubię zbytniej troskliwości...
Dziewczyna zacisnęła zęby lecz nic nie odpowiedziała. Wysiadła z pociągu na zimny, tonący w ciemności dworzec. Na końcu peronu paliła się tylko jedna latarnia, nie licząc oczywiście podręcznej lampy gajowego.
- Pirszoroczni do mnie! Tutaj, tutaj pirszoroczni! Pirszoroczni! Ej, ty tam! - wskazał na małego brązowowłosego chłopca. - Żadnych fajerwerków! Okej, wszyscy są! No to za mną! Do łódek!
Cała parada jedenastolatków ruszyła ze strachem w oczach za grubym, wysokim człowiekiem. Bellatrix wodziła wzrokiem po tłumie małolatów, gdy poczuła delikatne pociągnięcie za łokieć.
- Idziesz? - szepnęła Alecto odchodząc w stronę powozu.
Czarnowłosa dogoniła ją szybko i teraz kroczyły ramię w ramię po skutej delikatnie lodem ziemi.
- Najmroźniejszy wrzesień jaki przeżyłam. - wzdrygnęła się.
- Taaak, masz rację. - odparła. - Wiesz co? - dodała po chwili. - Mój brat będzie jechał z nami powozem. Chyba ci to nie przeszkadza?
- Nie, skądże znowu. - uśmiechnęła się.
Wskoczyła do karety i rozsiadła się przy oknie. Wyjrzała przez nie wpatrując się dokładnie w taflę jeziora, po której przesuwały się delikatnie błyski światła. Odwróciła się i od razu natrafiła na czujny wzrok blondynki. Ta nie czekała długo na odpowiedź.
- Moja siostra Narcyza jest tu pierwszy rok.
Alecto pokiwała znacząco głową. Spojrzała na czubki swoich butów i milczała. Po pewnym czasie do środka wsiadł Amycus Carrow z kolegą. Do powozu wpakował się jeszcze jakiś nieznajomy czternastolatek z dziewczyną i dopiero wtedy powóz ruszył. Bella zmierzyła obcą dwójkę spojrzeniem i z odrazą odwróciła wzrok - Gryfoni. Jechali około 45 minut. Wyskoczyli puszczając parę z ust. W środku było strasznie duszno. Z ulgą odetchnęli świeżym powietrzem i skierowali się do Wielkiej Sali. Powędrowali do stolika przy którym siedziała już większa część osób ze Slytherinu. Gdy tylko się do niego zbliżyli, z jednego końca odezwało się wesołe wołanie.
- Bellatrix! Chodź do nas!
Dziewczyna odwróciła się w stronę niebieskookiej i spojrzała na nią pytającym wzrokiem.
- Chcesz to idź. - prychnęła.
- Nie chcę. Ktoś powiedział, że chcę?
- Widzę jak na nich patrzysz. Nikt nie zadaje się z takimi jak ja. Nie psuj sobie reputacji.
Brunetka zerknęła na nią badawczo.
- Idziesz, czy nie?! - ktoś znowu krzyknął.
- Zamknij się, Dołohow*! - warknęła. - Nie widzisz, że rozmawiam, kretynie?
Zarzuciła włosami i usiadła na miejscu.
- Zostaję tu. - powiedziała stanowczo.
- Uparta jesteś. - odpowiedziała z podziwem blondynka.
- Wiem o tym, dziękuję.
- A jak to nie był komplement?
- Nie wydaje mi się.
Ich rozmowę przerwał donośny głos profesor Merrythought*.
- Uwaga, moi drodzy! Oto jest tiara przydziału. Proszę włożyć ją na głowę i posłuchać do jakiego domu jest się przyjętym. Zapraszam! Będę czytać nazwiska w kolejności alfabetycznej! Na początek Alloma Kate!
Każdy po kolei wkładał na głowę starą czapkę i biegł do witającego go okrzykiem stołu. Nareszcie nadszedł czas na małą Cyzię. Wystraszona blondynka usiadła na stołku. Ledwo tiara dotknęła czubka jej głowy ryknęła na cały głos:
- SLYTHERIN!
Uradowana dziewczynka w podskokach pobiegła do Ślizgonów. Usiadła obok rudowłosej dziewczynki kiwającej jej energicznie ręką. Wielu nowych pierwszoroczniaków trafiło właśnie do ich domu. Po krótkiej przemowie Dumbledore'a, stoły pokryły się jedzeniem i wszyscy zachłannie rzucili się na przysmaki. Potem nadeszła kolej deserów. Bellatrix siedziała masując sobie brzuch. Nagle wymsknęło jej się głośne ziewnięcie. Zatkała buzię dłonią i wstała.
- Wiesz co? Ja już chyba pójdę do sypialni. Do jutra. - pożegnała się.
Szła samotnie mijając co chwila uczniów z innych domów. Wtem poczuła, że ktoś lub coś ciągnie ją za szatę. Odwróciła się gwałtownie pchając to na ziemię. Rozległ się płacz i na ciemnej posadzce nagle znalazła się jej siostra.
- Oj Cyziu, nie płacz. Cyziu, przepraszam... Cyziu, USPOKÓJ SIĘ! - krzyknęła.
Blondynka spojrzała na nią wystraszonym wzrokiem. Starsza siostra nigdy nie odezwała się do niej w taki sposób.
- Bo ktoś nas usłyszy... - mruknęła.
- Wsty-wstydzisz się mnie? - zapytała pociągając noskiem.
- Nie, ale... Po prostu... Nie powinnyśmy robić tyle hałasu. Chodźmy. - pomogła jej wstać i zaprowadziła ją do lochów słuchając jej historii pod tytułem "jak było w szkole".
- ... No, a potem ten John krzyknął na cały głos "Ej, ty wielki grubasie!". Hagrid tak się zdenerwował, że jak się odwrócił to przez przypadek wepchnął go do wody! - zaśmiała się. - A... A tobie co powiedziała tiara podczas przydziału? - spytała nagle zmieniając temat.
- Wiesz... - podrapała się po głowie. - Nie pamiętam. - skłamała.
- Aha, okej. - westchnęła cicho.
Stanęły przed kamienną ścianą.
- Nowe hasło to "mroczna dusza" - powiedziała siostrze na ucho. - Chcesz spróbować? - spytała przygryzając wargi.
- Pewnie! - pisnęła. - Mroczna Dusza.
Wtedy coś zaskrzypiało, zgrzytnęło i przed nimi ukazało się urządzone przytulnie wnętrze pokoju wspólnego. Ściany pokrywała mocna czerń, sofy były w różnych odcieniach zieleni, a w kominku wesoło igrał płomień.
- No, powinnaś już lecieć spać. Musisz odpocząć przed jutrzejszym dniem. - poczochrała Narcyzę po głowie.
- Dobranoc! - przytuliła ją. - Jesteś najlepszą siostrą na świecie!
Młoda Black pognała na górę, a Bella z ulgą opadła na kanapę.
- Nareszcie sama... - westchnęła.
- Czyżby na pewno? - mruknął męski głos.
Podniosła energicznie głowę i zobaczyła, że na krześle w kącie siedzi chłopak.
- Kim ty jesteś? - zapytała podejrzanie.
Ukazał się przed nią niebieskooki blondyn chyba z jej rocznika.
- Kimś kto cię zna, a kogo ty najwidoczniej nie znasz... Bello.
Poruszyła się niespokojnie na miejscu i usiadła. Zajął pufę obok niej i odgarnął jej włosy z czoła. Spojrzała mu w oczy i zobaczyła w nich jakby coś a'la promyk nadziei. Osobnik wstał, szepnął "dobranoc" i odszedł pozostawiając skołowaną piętnastolatkę samą. Dziewczyna nie wiedziała co zrobić. Wyprostowała się i ruszyła po schodach do dormitorium. Tam zrzuciła ubrania, weszła pod prysznic, założyła flanelową koszulę i wskoczyła do łóżka. Zamknęła oczy i nie mogąc zapomnieć tego jasnego blasku, tonącego w ciemnym błękicie zasnęła.
~ ~ ~
No więc oto był rozdział 1-szy. Mam nadzieję, że wam się spodobał :) Jeśli przeczytałeś - zostaw komentarz będzie mi bardzo miło. :D
Mmmmm. Superowo <3
OdpowiedzUsuńTo dopiero 1 rozdział a ja już kocham tą historie ♥
i zapraszam do mnie :) ~ http://draco-and-ginny-love-forever.bloog.pl/?ticaid=6fb4c
Pierwsza! Wspaniały O.O Wystarczyło poczekać i już ta Bella pasuje mi jak najbardziej ;). Kim był chłopak na końcu? Lucjusz Malfoy? Nie wiem czy chodził z nią wtedy do szkoły, ale tylko i wyłącznie zgaduję ^^. Życzę weny i czekam na następne ;*
OdpowiedzUsuńNo dobra nie pierwsza wyprzedziłaś mnie Ginny^^
OdpowiedzUsuńPierwszy rozdział i już pojawiają się jakieś tajemnice ,za to Cię lubię ;>. Już zakochałam się w tej historii (zaczytałam się tak bardzo ,że przypaliłam frytki xD). Ciekawa jestem kim był ten chłopak?
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i zapraszam do mnie =).
Ale fajne! Bella teraz jest bardziej sobą, nie taką grzeczną dziewczynką. A ten chłopak na końcu, to pewnie młody Lestrange. ;)
OdpowiedzUsuńJuż mi się spodobała ta historia ! Pisz, bo już nie mogę się doczekać dalszej części <3
Pozdrawiam
Nessie
Super!
OdpowiedzUsuńRobi się ciekawie. *.*
Czekam na następny roździał. =^.^-
-Wiktoria
genialne :D Coraz bardziej podoba mi się ta historia :D Ciekawe co tiara powiedziała Cyzi :D A Cyzia taka mała i bezbronna :D aż słodko :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :D -----> http://fremione-na-zawsze.blog.pl/
Ło *-* Kocham To. Niesamowity rozdział, więcej!
OdpowiedzUsuń"- Idziesz, czy nie?! - ktoś znowu krzyknął.
- Zamknij się, Dołohow! - warknęła. - Nie widzisz, że rozmawiam, kretynie?
Zarzuciła włosami i usiadła na miejscu."
Uwielbiam twoją Bellę. Zostaję tu! XD
~Miona
Genialne! Dobrze myślałam że ten blog będzie równie dobry jak ostatni zapraszam do mnie i czekam na następny rozdział <3
OdpowiedzUsuńPodoba mi się tematyka bloga, mało jest takich. Piszesz bardzo dobrze, i fajnie budujesz napięcie. NIgdy nie wiadomo co się wydarzy w następnej linije. Jedynie co mnie meczy to to że Agromeda tu prawie nie występuje a jest ona dla mnie bardzo ciekawą osobą. Czekam na kolejny rozdział.~Lucjusz
OdpowiedzUsuńStrasznie fajny blog, nie mogę się doczekać następnych rozdziałów. :D
OdpowiedzUsuńbardzo bardzo bardzo mi się podoba♥
OdpowiedzUsuńłiii. HP. <3
OdpowiedzUsuńFajnie piszesz, jednak ja bym dodała więcej opisów, np. pomieszczeń w których się znajdują. C:
AAAAAAAA! CUUUDNE! pisz kolejny!
OdpowiedzUsuńmega mi się podoba!
Jej. Świetne. Cyzia taka słodka, bezbronna, normalnie kogoś mi przypomina. Tylko prosiłabym o więcej Andromedy. - Wicia.
OdpowiedzUsuńSuper historia ! a do tego ta tajemnica... no no no :D Ciekawie widze :) Weny życzę ! Bo raczej nie o mnie chodziło jako o Wiktorię , której dedykujesz ten rozdział :D
OdpowiedzUsuńhahah :D
Powodzenia ! :) I czekam na następny :)
awwww, świetne :3
OdpowiedzUsuńcieszę się, że Bella jest już bardziej sobą xd
zastanawia mnie kto jest tym tajemniczym chłopakiem i czy będzien z tego big love o: ?
Uwielbiam Twoje opowiadania i nie mogę doczekać się następnego rozdziału : > Dodawaj szybciutko : )
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, mam nadzieje że wpadniesz. Dopiero zaczynam więc proszę o wyrozumiałość :
http://christmasballl.blogspot.com/
Kiedy następny roździał? Tęskno. :[
OdpowiedzUsuń-Wiktoria
Tym razem nie informuję o nn tylko o One-Shocie ,jakbyś miała wolny czas i chęci to zapraszam http://new-generation-of-hogwarts.blogspot.com/.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i Wesołych Świąt ;D.
U mnie już NN, widzę, że jednak wygrałam, bo u Ciebie jeszcze nie ma wpisu. :c
OdpowiedzUsuńMoże będziesz lepsza w ilości linijek- może na pewno. ♥
Więc wpadaj do mnie i czytaj, a tak poza tym, to nadal nie mam pomysłu na prezent dla Ciebie... Oświeć mnie proszę.
K♥cham. ;**
-Wiktoria
Zakochałam się od pierwszych słów... Świetny rozdział! Od początku jakaś akcja... Kim jest ten chłopak, hmm? Nie mogę się doczekać przeczytania następnego rozdziału. Ten jest cudowny. Utonęłam w nim :p
OdpowiedzUsuńDobra, nie będę się rozpisywać, żeby nie było, że się podlizuje. :)
Pozdrawiam. Życzę weny! :*
Dziewczynoooo... co Ty mi robisz z głową? już po pierwszej a ja i tak przeczytam RII :D bo nie mogę się doczekać ;P
OdpowiedzUsuńO JAAACIEEE!!!! SUPER! <3 Nigdy dotąd nie czytałam jeszcze bloga, na taki temat! To jest serio extra!!! W OGÓLE TO UWIELBIAM TWOJE OPOWIADANIA!!!! *_* ;D
OdpowiedzUsuń