X ~ "Czyste serce przywraca wzrok, oczyszcza oczy".
~ ~ ~
Narcyza była nieprzytomna. Niesiona w powietrzu słyszała tylko odgłos łamanych gałęzi pod stopami człowieka, który wprowadził ją w stan otumanienia. Nienawidziła go. Wszystkie te historie o nim, o tym jaki jest okropny, potwierdziły się. Nie, zdecydowanie nie zasługiwał na to by być w rodzinie. Ale dlaczego Black wynosi ją do Zakazanego Lasu? Co tym razem chce zrobić?
- Wybacz mi, Cyziu, ale jesteś jedynym świadkiem naszego wejścia do pokoju Ślizgonów, więc musisz ponieść karę. - Syriusz opuścił ją na ziemię i uśmiechnął się do niej przyjacielsko.
- Natychmiast mnie uwolnij! - syknęła. - W tym lesie jest bardzo niebezpiecznie!
- Oj, przestań. Wierzysz w takie głupoty jak wilkołaki? - zaczął się śmiać i puścił oczko do chłopaków stojących za nim, jeden z nich poczerwieniał. - Zapewniam cię, że dziś ci nic nie zrobią. - uśmiechnął się.
- To po co mnie tu przywlekłeś?!
- No wiesz, skoro już znamy wejście do waszego salonu musimy to jakoś wykorzystać... Taki mały dowcip. - uśmiechnął się ponownie. - A ty tu zostaniesz żebyś nie mogła nam przeszkodzić.
- CO?! Czyś ty kompletnie zdurniał?! Sama?!
- Nie sama... Pettigrew cię przypilnuje.
Grubas pokiwał ochoczo głową, a potem nagle zbaraniał. Zrozumiał o co chodziło jego przyjaciołom.
- Ja?
- Tak, ty, Glizdku. Nie wykręcisz się. Nie zapominaj dzięki komu Andromeda wie, że ci się podoba.
- Nie zapominaj, że to nieprawda i zrobiłeś to żeby go wkopać. - zachichotał chłopak w okularach.
- Oj, daj spokój, James. Peter chętnie zostanie, prawda? I tak nam się nie przyda podczas tej akcji.
- Ale...
- Łapo, nie jestem pewien czy to na pewno taki świetny plan. - odrzekł blondyn, który do tej pory patrzył ze współczuciem na małą dziewczynkę.
- Właśnie, ja też nie! - warknęła Narcyza patrząc nienawidzącym spojrzeniem na kuzyna.
- Oj, jak mi przykro. - mruknął. - A ty, Luniaczku się nie wtrącaj. Ty idziesz z nami.
Chłopak westchnął cicho i kiwnął przepraszająco głową.
- To, co? Wracamy do zamku?
Ponownie rozległ się chrzęst liści i już ich nie było. Jedenastolatka podkurczyła nogi trzęsąc się z zimna. Od ziemi ciągnął już zimowy chłód. Ona, dalej nieruchoma, nie mogła nic zrobić by się ogrzać.
- Mógłbyś oddać mi swoją szatę? - spytała słabnącym głosem.
Glizdogon zerknął na nią i niechętnie rzucił jej ubranie.
- Dziękuję - mruknęła. - Ale może zdjąłbyś ze mnie ten czar żebym mogła je założyć?
Machnął od niechcenia różdżką, a blondynka nagle odzyskała czucie w całym ciele. Sięgnęła po rzeczy i opatuliła się nimi. Nie wierzyła, że musi siedzieć w jednym miejscu, przez nie wiadomo ile czasu, z tym tępym baranem, z powodu głupiego syna siostry jej matki. Wzdrygnęła się delikatnie i przymknęła oczy. A tak właściwie to czemu nie może uciec? Przecież ten burak zdjął zaklęcie. Jakby natchniona tą myślą, zerwała się na równe nogi zaczęła swój szaleńczy bieg. Nastolatek rzucił się za nią, ale jakie on miał szanse z wysportowaną, młodą dziewczyną, która miała taką parę w nogach jakby była ładowana na baterie? Dziecko nie widziało dokąd dokładnie pędzi, kierowało się w stronę (jak się mu zdawało) świateł wydobywających się z chatki gajowego. Minęło mały budynek, okrążyło błonia i wpadło z impetem do szkoły. Od razu skierowało się do lochów, podało hasło i weszło do pokoju wspólnego. Jej oczom ukazał się straszny widok. Cały salon oblepiony był jakąś zieloną mazią. Wszystkie fotele, obrazy, portrety, stoły, krzesła, ławki. Wydała z siebie przerażony pisk. Na ten sygnał Yaxley wynurzył się z sypialni.
- Mogłabyś siedzieć ci... Ojej... Coś ty najlepszego zrobiła?
- Ja... ja... To nie byłam ja! - warknęła spoglądając chłopakowi w oczy.
- Zapłacisz za to młoda.
- Ale to naprawdę nie ja!
Blondyn był zdenerwowany podszedł do schodów i zaczął zbiegać ku niej, ale gdy tylko postawił stopę na dywanie... BUM! Smród łajna wypełnił pokój. Z sypialni zaczęły napływać nerwowe pomruki i krzyki, coraz to nowe osoby pojawiały się na korytarzu.
- Co wy wyprawiacie?! - wrzasnęła Bellatrix.
- To nie ja, to ona!
- Nieprawda!
- BELLA! - wrzasnęli na raz.
- Nie jestem waszą matką! - wydarła się.
- Ej, ej spokojnie... - mruknęła Alecto wynurzając się ze swojego pokoju. - To na pewno da się wyjaśnić. Cyziu, może ty?
Jedenastolatka szybko opowiedziała im o Gryfonach, którzy się tu wkradli. Jak można było się spodziewać - nikt jej nie uwierzył, nikt prócz Andromedy, która spojrzeniem wyznała jej współczucie.
- Przecież to niemożliwe!
- Musieliby znać hasło!
- Albo tajne przejście... - szepnęła prawie niesłyszalnie Alcto i ruszyła do portretu wszczynając nową erupcję łajnobomb.
Obraz był jakby przylepiony do ściany.
- To niemożliwe... Daję słowo, że oni tu byli. - mruknęła Narcyza dotykając palcami płótna. - Jakim cudem to...
- Nie wiemy co robicie, gdybyście przestali macać Salazara byłoby miło. A TY następnym razem przyznaj się po prostu do winy zamiast zrzucać wszystko na dom lwa. I tak poniesiesz konsekwencje. - prychnął jakiś pryszczaty Ślizgon i zniknął w swojej norze.
Pozostali poszli w jego ślady. W salonie została tylko Andromeda i Cyzia. Usadowiły się na najmniej zabrudzonym glutem fotelu i przytuliły się.
- To naprawdę nie ja. - szepnęła cicho blondynka, po czym zamknęła oczy i usnęła.
- Wierzę ci, kochana... Wierzę.
* * *
Dołohow siedział na parapecie wpatrując się tępo w kamień. Czuł jakieś dziwne wrażenie, że za tą ścianą kryje się coś magicznego. Oczy mu błyszczały, a serce waliło młotem. Uśmiechnął się jakby widział własne odbicie i przeszedł trzy razy wzdłuż korytarza. Przed nim ukazały się drzwi. Nacisnął ostrożnie klamkę i powoli wszedł do środka. Pomieszczenie było prawie kompletnie puste. No tak - PRAWIE. W centrum komnaty błyszczało. Szklana, pionowo postawiona szyba w srebrnej ramie. Brunet podszedł i przejechał palcami po odbiciu. Po raz kolejny trafił na lustro Ain Eingarp.
* * *
Słońce wpadało przez zasłonięte okno do zielonego pokoju wspólnego. Dosłownie zielonego. Skrzaty domowe krzyczały na całe gardło coś o chuligaństwie, bałaganiarstwie i nieczystości, ale na widok przecierającej oczy Narcyzy raptownie urwały i uśmiechnęły się przyjacielsko. Dziewczynka prychnęła, wstała i pobiegła do swojej sypialni. Stanęła przed lustrem i z niesmakiem spojrzała na liście w swoich włosach.
- Głupi Zakazany Las. - mruknęła i zabrała się za wyczesywanie patyczków.
Blondynka nie była brzydka. Jej niebieskie oczy błyszczały, podkreślone kości policzkowe ślicznie pasowały do jej smukłej sylwetki i zgrabnej budowy. Tak, miała tylko jedenaście lat, ale już było widać, że o wiele bardziej wyglądem będzie przypominać matkę niż ojca. Andromeda i Bellatrix nie były takie. Były urocze na swój sposób jednak żadna z nich nie miała tak ślicznego uśmiechu. Dziewczynka umyła się i ruszyła na śniadanie. Przy stole już prawie nikt nie siedział - wszyscy pognali na błonia żeby rozkoszować się pierwszym śniegiem. Zajęła swoje stałe miejsce i nałożyła sobie stos naleśników. Wiedziała, że dostanie szlaban za "jej wybryk", więc musiała nabrać sił. Gdy zaczęła napychać sobie usta pysznym ciastem, ktoś opadł na siedzenie koło niej. Chciała warknąć "Spadaj", ale tylko uśmiechnęła się.
- Cześć, Cyziu. Długo spałaś. Czekałem na ciebie.
Dziewczynka zarumieniła się. Lucjusz Malfoy NA NIĄ czekał?
- O co chodzi?
Nagle przybrał bardzo poważny wyraz twarzy, co przeraziło Narcyzę. Wyciągnął z kieszeni szaty zwitek pergaminu i podał jej go zaciskając usta.
- Przeczytaj... Na osobności. - puścił do niej oczko i poszedł.
* * *
- Ty wredny, nędzny, zapchlony chamie! - wrzasnęła Alecto celując różdżką w Dołohowa. - Jesteś kompletnym debilem! Jak możesz jeszcze udawać, że to wszystko co się stało to moja wina?!
- To ty mnie pocałowałaś...
Siostra Carrow nie wytrzymała. Podniosła jakiś wazon i rzuciła nim w chłopaka. Ten uchylił się przed ciosem w ostatniej sekundzie.
- Zwariowałaś! - krzyknął.
- Masz jej powiedzieć prawdę, słyszysz! Bellatrix ma wiedzieć!
- Co mam wiedzieć? - w drzwiach sypialni Antonina stanęła Black.
- To on się na mnie rzucił... On cię nie kocha, nie rozumiesz?
- A ty w kółko o tym samym! Daj już nam spokój co?! - podeszła do chłopaka i pocałowała go krótko.
Ten objął ją w pasie i uśmiechnął się szyderczo do blondynki.
- Właśnie, Alecto. Daj nam spokój.
Dziewczyna pchnęła go na ścianę, opuściła pomieszczenie i trzasnęła drzwiami, za którymi stała Andromeda.
- Nie masz nic innego do roboty tylko podsłuchiwanie?!
- Ja... Tylko usłyszałam krzyki i... Ech. - westchnęła. - Ja ci pomogę, Al.
Dziewczyna stała przez chwilę patrząc na trzynastolatkę po czym rozkleiła się jak małe dziecko i wpadła jej w ramiona.
- Już dobrze.
* * *
Narcyza stała w sypialni przygryzając wargę. Za dwa dni się wyprowadza. Teraz to ją uderzyło. Musi mu powiedzieć. Spojrzała na komodę obok lustra i przekręciła w prawo trzecią szufladę. W podłodze zrobiła się dziura. Powoli pojawiały się kolejne schodki. Schodziła nimi wolno uważając. Przejście nad nią się zamknęło pozostawiając na podłodze tylko małą karteczkę, na której wypisane były dwa słowa.
"JUŻ CZAS"
~ ~ ~
Tadaaaamn? Nie wiem czy wam się podoba, ale wydaje mi się, że was troszkę zaskoczyłam ^^ No dobra, liczę na wasze komentarze. Nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział, ale mam nadzieję, że mnie nie opuścicie? :33 Pozdrawiam, postaram się wejść jak najszybciej. Paaaa ♥
- Ja... ja... To nie byłam ja! - warknęła spoglądając chłopakowi w oczy.
- Zapłacisz za to młoda.
- Ale to naprawdę nie ja!
Blondyn był zdenerwowany podszedł do schodów i zaczął zbiegać ku niej, ale gdy tylko postawił stopę na dywanie... BUM! Smród łajna wypełnił pokój. Z sypialni zaczęły napływać nerwowe pomruki i krzyki, coraz to nowe osoby pojawiały się na korytarzu.
- Co wy wyprawiacie?! - wrzasnęła Bellatrix.
- To nie ja, to ona!
- Nieprawda!
- BELLA! - wrzasnęli na raz.
- Nie jestem waszą matką! - wydarła się.
- Ej, ej spokojnie... - mruknęła Alecto wynurzając się ze swojego pokoju. - To na pewno da się wyjaśnić. Cyziu, może ty?
Jedenastolatka szybko opowiedziała im o Gryfonach, którzy się tu wkradli. Jak można było się spodziewać - nikt jej nie uwierzył, nikt prócz Andromedy, która spojrzeniem wyznała jej współczucie.
- Przecież to niemożliwe!
- Musieliby znać hasło!
- Albo tajne przejście... - szepnęła prawie niesłyszalnie Alcto i ruszyła do portretu wszczynając nową erupcję łajnobomb.
Obraz był jakby przylepiony do ściany.
- To niemożliwe... Daję słowo, że oni tu byli. - mruknęła Narcyza dotykając palcami płótna. - Jakim cudem to...
- Nie wiemy co robicie, gdybyście przestali macać Salazara byłoby miło. A TY następnym razem przyznaj się po prostu do winy zamiast zrzucać wszystko na dom lwa. I tak poniesiesz konsekwencje. - prychnął jakiś pryszczaty Ślizgon i zniknął w swojej norze.
Pozostali poszli w jego ślady. W salonie została tylko Andromeda i Cyzia. Usadowiły się na najmniej zabrudzonym glutem fotelu i przytuliły się.
- To naprawdę nie ja. - szepnęła cicho blondynka, po czym zamknęła oczy i usnęła.
- Wierzę ci, kochana... Wierzę.
* * *
Dołohow siedział na parapecie wpatrując się tępo w kamień. Czuł jakieś dziwne wrażenie, że za tą ścianą kryje się coś magicznego. Oczy mu błyszczały, a serce waliło młotem. Uśmiechnął się jakby widział własne odbicie i przeszedł trzy razy wzdłuż korytarza. Przed nim ukazały się drzwi. Nacisnął ostrożnie klamkę i powoli wszedł do środka. Pomieszczenie było prawie kompletnie puste. No tak - PRAWIE. W centrum komnaty błyszczało. Szklana, pionowo postawiona szyba w srebrnej ramie. Brunet podszedł i przejechał palcami po odbiciu. Po raz kolejny trafił na lustro Ain Eingarp.
* * *
Słońce wpadało przez zasłonięte okno do zielonego pokoju wspólnego. Dosłownie zielonego. Skrzaty domowe krzyczały na całe gardło coś o chuligaństwie, bałaganiarstwie i nieczystości, ale na widok przecierającej oczy Narcyzy raptownie urwały i uśmiechnęły się przyjacielsko. Dziewczynka prychnęła, wstała i pobiegła do swojej sypialni. Stanęła przed lustrem i z niesmakiem spojrzała na liście w swoich włosach.
- Głupi Zakazany Las. - mruknęła i zabrała się za wyczesywanie patyczków.
Blondynka nie była brzydka. Jej niebieskie oczy błyszczały, podkreślone kości policzkowe ślicznie pasowały do jej smukłej sylwetki i zgrabnej budowy. Tak, miała tylko jedenaście lat, ale już było widać, że o wiele bardziej wyglądem będzie przypominać matkę niż ojca. Andromeda i Bellatrix nie były takie. Były urocze na swój sposób jednak żadna z nich nie miała tak ślicznego uśmiechu. Dziewczynka umyła się i ruszyła na śniadanie. Przy stole już prawie nikt nie siedział - wszyscy pognali na błonia żeby rozkoszować się pierwszym śniegiem. Zajęła swoje stałe miejsce i nałożyła sobie stos naleśników. Wiedziała, że dostanie szlaban za "jej wybryk", więc musiała nabrać sił. Gdy zaczęła napychać sobie usta pysznym ciastem, ktoś opadł na siedzenie koło niej. Chciała warknąć "Spadaj", ale tylko uśmiechnęła się.
- Cześć, Cyziu. Długo spałaś. Czekałem na ciebie.
Dziewczynka zarumieniła się. Lucjusz Malfoy NA NIĄ czekał?
- O co chodzi?
Nagle przybrał bardzo poważny wyraz twarzy, co przeraziło Narcyzę. Wyciągnął z kieszeni szaty zwitek pergaminu i podał jej go zaciskając usta.
- Przeczytaj... Na osobności. - puścił do niej oczko i poszedł.
* * *
- Ty wredny, nędzny, zapchlony chamie! - wrzasnęła Alecto celując różdżką w Dołohowa. - Jesteś kompletnym debilem! Jak możesz jeszcze udawać, że to wszystko co się stało to moja wina?!
- To ty mnie pocałowałaś...
Siostra Carrow nie wytrzymała. Podniosła jakiś wazon i rzuciła nim w chłopaka. Ten uchylił się przed ciosem w ostatniej sekundzie.
- Zwariowałaś! - krzyknął.
- Masz jej powiedzieć prawdę, słyszysz! Bellatrix ma wiedzieć!
- Co mam wiedzieć? - w drzwiach sypialni Antonina stanęła Black.
- To on się na mnie rzucił... On cię nie kocha, nie rozumiesz?
- A ty w kółko o tym samym! Daj już nam spokój co?! - podeszła do chłopaka i pocałowała go krótko.
Ten objął ją w pasie i uśmiechnął się szyderczo do blondynki.
- Właśnie, Alecto. Daj nam spokój.
Dziewczyna pchnęła go na ścianę, opuściła pomieszczenie i trzasnęła drzwiami, za którymi stała Andromeda.
- Nie masz nic innego do roboty tylko podsłuchiwanie?!
- Ja... Tylko usłyszałam krzyki i... Ech. - westchnęła. - Ja ci pomogę, Al.
Dziewczyna stała przez chwilę patrząc na trzynastolatkę po czym rozkleiła się jak małe dziecko i wpadła jej w ramiona.
- Już dobrze.
* * *
Narcyza stała w sypialni przygryzając wargę. Za dwa dni się wyprowadza. Teraz to ją uderzyło. Musi mu powiedzieć. Spojrzała na komodę obok lustra i przekręciła w prawo trzecią szufladę. W podłodze zrobiła się dziura. Powoli pojawiały się kolejne schodki. Schodziła nimi wolno uważając. Przejście nad nią się zamknęło pozostawiając na podłodze tylko małą karteczkę, na której wypisane były dwa słowa.
"JUŻ CZAS"
~ ~ ~
Tadaaaamn? Nie wiem czy wam się podoba, ale wydaje mi się, że was troszkę zaskoczyłam ^^ No dobra, liczę na wasze komentarze. Nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział, ale mam nadzieję, że mnie nie opuścicie? :33 Pozdrawiam, postaram się wejść jak najszybciej. Paaaa ♥
Za dużo pochwał dostawałaś, bo zobacz jak nam się teraz rozpuściłaś, że nawet nie wiesz kiedy będzie kolejny rozdział :D W fajnym momencie ucięłaś. Dołohow świnia, niech Andzia z Al mu dopieką! Cieszę się, że teraz mamy wszystkie 3 siostry w zasięgu, a nie tylko odczucia Belli. Weny.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie. http://miloscjestslepananieszczesciewieczna.blogspot.com/p/bohaterowie.html
Jest nareszcie ;)! Już się zastanawiałam kiedy wstawisz...Glizdogon fajtłapa jedenastolatka go przechytrzyła ;p. Dołohow powinien się przyznać, a nie zwalać na Alecto, biedna dziewczyna. Czy Cyzia otrzymała wiadomość od L.V? I wgl Lucjusz & Cyzia są tacy słodcy ;p. Czekam na następny, tylko nie każ mi tak długo czekać.
OdpowiedzUsuńPS. Zapraszam również do siebie. http://fremionelicious.blogspot.com/
Właśnie pojawił się 12 rozdział.
Życzę weny ;**
Honeyed Girl.
Po pierwsze Gryfoni by nie porwali cyzi az do lasu, zostawili by ja w lochach np xD Po drugie Glizdogon... Bozeee jaki debil!!
OdpowiedzUsuńI w ogole to czemu jej nie uwierzyli!!?? Wspolczuje jej strasznie, jakby caly dom sie na mnie obrazil jak mialam 11 lat to bym sie strasznie czula.... zwlaszcza ze nic nie zrobila....
Dolohowa po prostu nienawidze!!! Przyznal by sie ten glupi gumochlon!!
Dobrze ze cyzia ma andromede i ze ona jej wierzy :) I w ogole to ja bardzo lubie andromede ^^
pisz dalej!! I niech notka bedzie szybciej!!
sjhfcsdjhfjashdfjklhasdlkfhlaks
Lexie :)
Yay w końcu! Jak zobaczyłam ,że dodałaś nn olałam matmę i zaczęłam czytać ,teraz komentuję z techniki xD Kocham cię! *-* Świetny rozdział! Mam tyle pytań. Co z Cyzią? Co z Bellą ,Dołohowem i Alecto? Co Antonin zobaczył w zwierciadle? Huncwoci musieli coś wywinąć ^^ szkoda tylko ,że wina spadła na Narcyzę. Łapa jak zawsze mnie rozbraja samym swoim istnieniem xD A Cyzia i Lucek słodcy jak nie wiem :3 Pisz szybko nn bo umrę z ciekawości! Informuj mnie o nowościach i życzę weny.
OdpowiedzUsuńPS1 Zapraszam do mnie o ile jeszcze chce Ci się czytać
PS2 Wybacz błędy ,piszę z telefonu
O mamuuuusiu *.* Kocham, kocham, kocham! :3
OdpowiedzUsuńBałam się już że zrezygnowałaś z pisania czy coś, tak długo na nn kazałaś nam czekać! Nie rób nam tego więcej... ;>
Co do rozdziału:
Huncwoci *.* Zawsze coś wykręcą, szkoda że spadło na Cyzię... I Łapa <3 No i fajtłapa Glizdogon hahaha... I Lupin, tak dobry dla małej ;3 Zaglucony pokój Ślizgonów - genialne! :3 Lucek z Narcyzą to taaaaaaakie suuuodziaczki <3 Uwielbiam. Kochana Andromeda... Coraz bardziej ją lubię :) Dołohow... A miałam nadzieję, że się przyzna... No i co on widzi w Zwierciadle?! :O Gdzie to niesie naszą małą Cyziunię? Czyżby Voldek postanowił się z nią spotkać sam na sam? ;> Omnomnom...
Rozdział, jak zwykle, genialny! ;***
Uwielbiam Twój styl, wyobraźnię i... to wszystko co ze mną robisz gdy czytam Twojego bloga ;*
Zapraszan do mnie, może coś mi doradzisz... Jestem ciekawa Twojej opinii :3 przypominam: fantasy-cupcakes.blogspot.com
Życzę weny i jeszcze więcej wspaniałych pomysłów ;*
Jeszcze raz zapraszam do mnie, Mistrzyni ;***
Pilna uczennica,
Cupcake.
Ten rozdział jest super! :3
OdpowiedzUsuńAch, nie będę się rozpisywać :P
Jest po prostu genialny, i tyle :D
Moje zdanie na temat Twojego pisania znasz, a nigdy go nie zmienię ;)
Ogólnie bardzo fajnie :D
Zapraszam do mnie na rozdział 6 :D
follow-the-happiness.blogspot.com
Pozdrawiam,
Nessie :**
Śwuetny rozdział i ciesze się ze nie przedstawiłaś Syriusza jako tego milutkiego idioty. Choć syriusza lubie. Biedna alecto. A dołohow to debil. Pozdrawiam i czekam na nowośc.
OdpowiedzUsuńSyriusz w wersji niemiłego chuligana ... takiej odsłony jeszcze nie znałam. W ogóle inaczej niż zwykle przedstawiłaś Huncwotów. I za to wszystko oberwała Cyzia. I jeszcze Dołohow, a przed tamtym incydentem zaczynałam go lubić. Teraz uważam go za skończonego idiotę, który zgonił winę na Alecto. No cóż rozdział fajny, pozdrawiam i życzę weny!
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie , zapraszam do mnie i czekam na kolejne rozdziały ;*
OdpowiedzUsuńUhuu.. Ale EXTRA rozdział!!!
OdpowiedzUsuńO bosz.. Cyzia, Cyzia... Co to będzie? :O Nie mam pojęcia czego się spodziewać... MEGA mnie zaskoczyłaś! :D I Lucek... ohh.. jakie to fajne xD
A ta Bellatrix nadal nie chce wierzyć... -,- Nie spodziewałam się po niej czegoś takiego! Ale myślę, że w końcu zmądrzeje, bo co to by było... xd
Omg.. co się dzieje z tym Dołohowem... Zachowuje się jak jakiś narkoman czy coś... Lool. co z nim będzie?.. co z nim będzie?... XD
Naprawdę kolejny zaskakujący, niesamowity i cudowny rozdział! Chłonęłam go bardzo szybko, a wrażenia są zachwycające :D Podziwiam Cię. :D
Pozdrawiam, życzę weny i zapraszam do mnie ^^ http://destruction-of-rulers.blogspot.com/
~Eveline. ;)
I love you♥ Więcej. To jest jak narkotyk. Ty wiesz co to było jak nie było nowego rozdziału?! Koszmar ^^ To jak takie wystrzałowe,że aż brak mi słów :P Więc nie gadam bez sensu tylko mówię ci,że chce więcej i weny życzę ;*
OdpowiedzUsuń~macedonka
jak tak błagasz to masz ten komentarz, propsy
OdpowiedzUsuńNie błagałam. Poprosiłam moich czytelników. Jeśli do nich nie należysz nie musiałeś/aś komentować. Mam zasadę, że nie dodaję jak nie ma 15 komentarzy. Ostatnio było 27 więc po prostu zwróciłam się z prośbą czy skomentują. Nie wiem czy prowadzisz bloga i czy to wiesz czy nie, ale nie wszyscy czytający zostawiają po sobie tzw. "ślad", a dla bloggerów jest to bardzo ważne i podnoszące na duchu.
UsuńProsząc o opinie chodziło mi o opinie do rozdziału, a nie, że "masz komentarz i się ciesz". Ucieszyłam się, że ktoś skomentował, a tu - o. Proszę na przyszłość czytać uważniej to, co piszę na funpage'u, bo dzięki temu i ty będziesz miał/a spokój i ja, i wszyscy będą szczęśliwi :) Pozdrawiam.
Popieram ;)
UsuńChociaż same wyświetlenia też sporo dają...
Masz fanpage? Dasz linka? ;>
http://www.facebook.com/pages/Jednoro%C5%BCce-Pff-Ja-mam-Hardodzioba/458805197485782?fref=ts
UsuńLink ;) Mam jeszcze jednego o Percym Jacksonie, ale to nie HP, więc nie bd się reklamować :))
B.fajny rozdział ;* Fajnie opisałaś tą akcję z Gryfonami ;) :D Czekam na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny ;*
Okej, wreszcie skończyłam czytać. Niestety nie zamierzam się rozpisywać, bo jestem na telefonie ( w sumie to ja się nigdy nie rozpisuję. Nie ważne). Zdziwiłam się, bo:
OdpowiedzUsuńRozdział jest dziwnie krótki.
Potter mówił tylko jedno zdanie, które wg mnie było średnio pasowało do jego łobuzerskiego charakteru.
Wkurzała mnie Cyzia, a to dziwne bo miałam w zwyczaju ją lubić.
Wybryk Gryfonów ciekawy, szczególnie dlatego, że byłam przy jego powstawaniu w Twojej głowie. ^^
No i jakoś się cieszę, że wina spadła na Cyzię.
Ciekawe były akcje z Dołochowem, najpierw ten Pokój Życzeń, a jeszcze później ten pocałunek z ześwirowaną Bellą.
No i..... Alecto płacze... Już drugi raz, chyba jej natura twardzielki ulega przemianie... :-)
Niecierpliwię się na kolejny rozdział i Jezu! jak na telefonie ciężko się pisze komentarz... :-\
-Wiktoria
Dziękuje dziękuje dziękuje ci za ten rozdział . <33
OdpowiedzUsuńPo pierwsze ... dzięki za dedyk ♥ Po drugie. Wina na cyzie? ;/ no ale jest akcja to najważniejsze <3
Jak narazie mój ulub. rozdział . *_*
I ten żart gryfonów <3333 Kocham kocham kocham cie . ;*
Pozdrawiam (Ginny Weasley) i zapraszam do mnie na nn <3